Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.

Savio Riccardi

1 listopada 1959
Łukasz Wudarski | 21-04-2022 r.

Włochy zawsze miały szczęście do utalentowanych artystów komponujących partytury pod obraz. Ennio Morricone, Nino Rota, Nicola Piovani, Pino Donaggio to nazwiska uznane, lecz przynależące niejako do minionej epoki. Mimo to w kraju leżącym na Półwyspie Apenińskim istnieją chyba najdogodniejsze warunki do rozkwitu prawdziwego talentu twórcy filmowego. Carlo Siliotto, Dario Marianelli, Marco Beltrami są tego najlepszymi przykładami. Jednak obok tych, którzy znani są szerokiej opinii publicznej (głównie dzięki temu, że komponują obecnie na potrzeby Hollywoodu) istnieje szereg młodych, niezwykle utalentowanych twórców, komponujących w sposób ciekawy i oryginalny. Jednym z takich artystów jest Savio Riccardi.

Kompozytor urodził się w Neapolu w 1959. Początkowo uczęszczał na prywatne lekcje fortepianu, ucząc się jak grać klasykę i jazz. Swoją przygodę z pisaniem muzyki ilustracyjnej zaczynał od tworzenia skromnych partytur na potrzeby teatru. To właśnie tam miał okazję poznać Beppo Barra i przede wszystkim Lamberto Lambertiniego, reżysera, dzięki któremu w roku 1995 trafił do branży filmowej komponując swój pierwszy soundtrack do filmu „Vrindravan Film Studio”. Obraz, który kręcony był w Indiach został stosunkowo ciepło przyjęty przez krytykę, prezentowano go nawet na festiwalu w Wenecji. Na potrzeby produkcji Riccardi musiał stworzyć ścieżkę wykorzystującą brzmienia orientalne (nagrywał ją w Kalkucie wsparty talentem miejscowych wirtuozów). To właśnie te doświadczenia z muzyką etniczną zaważyły na całej jego późniejszej karierze.

O ile pierwsza kompozycja Riccardiego, mimo iż ciekawa ze względów formalnych, nie zyskała sobie rozgłosu, o tyle druga praca na potrzeby kina („La venere di Willendorf” w reżyserii Elisabetty Lodoli) przyniosła twórcy popularność i szacunek wśród włoskich filmowców. Partytura doczekała się wydania płytowego, a samemu kompozytorowi zapewniła pochlebne recenzję wśród większości krytyków muzycznych, czyniąc zeń jednego z owych młodych zdolnych, w których pokłada się duże nadzieje.

Choć jak dotąd Savio Riccardi pracował przede wszystkim dla telewizji, to co tworzył niemal zawsze przyciągało uwagę. Tak też rzecz miała się przy okazji partytury do serialu kostiumowego, wyświetlanego także w Polsce i noszącego tytuł „Elisa z Rivombrosy”. Świetny temat, ciekawe wykorzystanie elektroniki i subtelne odwołania do muzyki etnicznej sprawiły, iż muzyka nie tylko była wyczuwalna, ale też stanowiła jeden z najjaśniejszych punktów produkcji.

Rok 2006 można chyba uznać za pewnego rodzaju przełom i nadzieję na to, iż Savio Riccardi zacznie w końcu otrzymywać projekty których wart jest jego talent. Kompozytor napisał bowiem dwie ciekawe ścieżki. Pierwszą z nich była świetnie przyjęta przez krytyków (entuzjastyczne recenzje we włoskim czasopiśmie branżowym Collonna Sonora) „Questa è la mia terra”. Drugą była oprawa muzyczna do dramatu historycznego Lamberto Lambertiniego z Omarem Sharifem „Fuoco Su di Me” („Ogień we mnie”). Inteligentna, tematyczna i niezwykle słuchalna partytura, która dobitnie udowadniła, iż najwyższy czas aby Riccardi przeszedł do wyższej ligi, ligi gdzie na pewno będzie błyszczał.

Savio Riccardi w swoich kompozycjach umiejętnie potrafi połączyć elementy etniki (nie tylko tej z rejonu basenu Morza Śródziemnego), z subtelną elektroniką, silną tematyką (na która narzucony jest koloryzujący fortepian) i poprawnymi orkiestracjami. Patrząc na to, co dotychczas stworzył kompozytor można powiedzieć, iż mimo małego dorobku udało mu się wypracować swój własny, łatwo rozpoznawalny styl. Indywidualny głos będący dowodem na dużą klasę Włocha.

Recenzje

Komentarze