Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.

Book of Eli, the (Księga ocalenia)

(2010)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 05-05-2010 r.

Moment, w którym na „szerokie wody” branży muzyki filmowej wypływa nowa persona, krytyków jest w stanie podzielić dosłownie wszystko: począwszy od refleksji nad doświadczeniem w rzemiośle, a skończywszy na inspiracjach, które wypłynęły w procesie kreowania partytury. Przypadek Atticusa Rossa komplikuje fakt, że rzeczony kompozytor paradoksalnie nie jest żółtodziobem w branży muzycznej, nawet nie jest debiutantem w roli ilustratora filmowego. Możliwość współpracy z braćmi Hughes nad postapokaliptyczną wizją świata, w którym cena ocalenia ludzkości mierzona jest ambicjami i chciwością głównych bohaterów, dała sposobność pokazania się Rossowi od jego najlepszej strony, mianowicie synkretycznego zestawiania naturalnych i syntetycznych środków muzycznego wyrazu. Efektem tego jest… A może inaczej. Zanim poddamy The Book of Eli beznamiętnej krytyce jej estetyki brzmieniowej i wierności konwencji autorów filmu, sprostujmy pewną nieścisłość. Nieścisłość, która wkradła się w oficjalną doktrynę produkcji ścieżki dźwiękowej do filmu braci Hughes, a którą to zachodni krytycy zdają się bezmyślnie powielać. Otóż nie Atticus Ross in persona, a grupa 12 Rounds odpowiedzialna jest tak na dobrą sprawę za muzykę do Księgi (Atticus zawiązał tę grupę blisko 15 lat temu i od tamtej pory pracowali już razem nad kilkoma mniejszymi projektami filmowymi). Informacja wydaje się bez większego znaczenia, niemniej w kontekście rozważań nad stylistyką partytury wyjaśnia kilka kwestii – tych związanych nade wszystko z wykorzystanym instrumentarium, będącym w sferze zainteresowań poszczególnych członków zespołu.

In medias res, sama faktura Księgi Ocalenia nie jest porażająca. Bazuje, jak zresztą zostało wspomniane wyżej, głównie na elemencie syntetycznym, czyli wszelkiej maści klawiszach, samplowanych brzmieniach orkiestrowych, a nade wszystko na gitarach przepuszczanych przez całe multum procesorów dźwiękowych i efektorów. Innymi słowy, ambient, którego nie powstydziliby się chłopcy z Asche & Spencer (znani nam m.in. z klimatycznych partytur do Stay oraz Monster Ball). Jest to jednak ambient burzący częściowo popularny stereotyp amelodycznego, wyuzdanego z jakiejś szerszej koncepcji psychologicznej tworu ilustracyjnego. Księga Ocalenia prezentuje tak jakby alternatywną sferę tego doznania słuchowego i choć nie opiera się ona zupełnie prawu funkcjonalności filmowej, z pewnością oferuje całkiem przyjemny zestaw melodii, stanowiących miejscami prolongatę indywidualnych dokonań 12 Rounds.

Najciekawiej prezentuje się chyba sam początek płyty, mianowicie trzy pierwsze znajdujące się na niej utwory. Siedmiominutowy Panoramic, w ładnie zaaranżowanym temacie głównym, zabiera nas w melancholijny, postapokaliptyczny świat Eli’ego. Eteryczność tego wyludnionego pustkowia znajduje swoje muzyczne uzasadnienie w często wykorzystywanych przez Rossa „snujących się” gitarach. Systematycznie przedsiębrane zabiegi „rozciągania” brzmienia, modulacji barwy oraz gramatury tego instrumentu, ciekawie konotują sferę audytywną z wizualną. Dosyć istotnym elementem uzupełniającym te starania są solowe wejścia fortepianowe wykonywane w tonacji molowej, na których to między innymi spoczywa ciężar dźwigania emocjonalnej warstwy partytury. Doskonałym tego przykładem jest utwór Human, który choć do najlepszych na płycie nie należy, z pewnością sprawdza się jako przerywnik pomiędzy ciężkimi partiami mrocznego underscore. Na tym samym temacie zresztą budowany jest jeden z moich ulubionych kawałków, mianowicie, The Journey. Jego piękno tkwi chyba w prostocie aranżacyjnej – rytmiczna perkusja, 4 akordy fortepianowe, snujący się w tle wokal Claudii Sarne i stale powtarzający się motyw podróży… Trochę mniej bezpośredni w środkach muzycznego wyrazu, aczkolwiek równie łatwo nawiązujący nić sympatii ze słuchaczem jest utwór The Passenger. Uwagę naszą zwróci zapewne jeszcze Safe, przypominający nieco dramatyczny motyw straty z partytury do Pana Życia i Śmierci Antonio Pinto.

Pomimo licznie stosowanych zabiegów uwypuklania sfery melodycznej, partytura do Księgi Ocalenia pozostaje po części wierna pryncypalnym zasadom gatunku z którego się wywodzi. Wszechpanująca melancholia, ograniczone wąskim zasobem środków wyrazu brzmienie, tendencyjność w sposobie rozwiązywania zagadnień ilustracyjnych… Te cechy przekładają się na ogólną wartość estetyczną ścieżki dźwiękowej, która, choć posiada wiele ciekawych smaczków, dalej pozostaje produktem dedykowanym głównie miłośnikom cięższych, ambientowych klimatów. Przekonanie o tym zapewnia konfrontacja z oficjalnym albumem. Nie oznacza to, że zarówno zwolennicy orkiestrowych orgii jak i subtelnych, minimalistycznych form nie odnajdą się w dziele Atticusa Rossa i grupy 12 Rounds. Księga Ocalenia jest bowiem „trafną” ripostą na problematykę zalewającego nas zewsząd syntetycznego w brzmieniu chłamu.

P.S.: Kupując album przez iTunes można otrzymać 4 bonusowe utwory, które jednak w znaczącym stopniu nie rozszerzają merytorycznej zawartości oficjalnego albumu.

Najnowsze recenzje

Komentarze