Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Shirley Walker

Batman: Mask of the Phantasm (Maska Batmana)

(1993/2009)
5,0
Oceń tytuł:
Łukasz Koperski | 11-01-2011 r.

Animowany serial o przygodach Człowieka Nietoperza z 1992 roku okazał się być największym sukcesem wytwórni Warner Bros. w telewizyjnych produkcjach rysunkowych od czasów Królika Bugsa i spółki. Na fali popularności serii, jej twórcy dostali od studia szansę zmierzenia się z pełnym metrażem i tak oto powstał Mask of the Phantasm (nasi tłumacze zrobili z tego Maskę Batmana) przeplatający historię nowego, tajemniczego mściciela wykańczającego półświatek Gotham, z wątkiem miłosnym oraz retrospekcjami z czasów, gdy Bruce Wayne’a dopiero zaczynał swoją nocną krucjatę przeciwko złu rodzinnego miasta. Film nie okazał się szczególnie porywający i furory nie zrobił, choć winę w większej mierze ponosi pewnie kiepskie jego rozreklamowanie. Z punktu widzenia miłośników muzyki filmowej należy jednak bardzo się cieszyć, że obraz ten powstał i że na stanowisku kompozytora trafiła, czy może raczej po serialu na nim pozostała, Shirley Walker.

Jeśli ktoś zapytałby, a cóż takiego ciekawego pani Walker w kolejnym Batmanie przygotowała, odpowiedź dają już napisy początkowe. W tej wersji nie znaleziono miejsca dla tematu wykreowanego przez Danny’ego Elfmana, zresztą sama czołówka wygląda zupełnie inaczej. Zamiast tej swoistej short-story z napadem na bank i akcją Batmana, mamy przelot kamery pośród wygenerowanych komputerowo wieżowców Gotham City. Pod ukazywane na takim tle napisy początkowe Shirley Walker przearanżowała swój temat Człowieka Nietoperza z serialu. I to jak przearanżowała. Kompozytorka przeplotła mieszany chór (momentami wykorzystanie którego przywodzić może na myśl fragmenty słynnego Hunt for Red October Poledourisa) z orkiestrą w ten sposób, że najpierw chór niemalże a capella wyśpiewuje temat, a później dopiero podejmuje go orkiestra, choć w pewnym fragmencie oba elementy współbrzmią też razem. W każdym bądź razie, w efekcie otrzymujemy wyborne wprowadzenie do świata Batmana, znakomicie oddające mrok, niepokój i tajemniczość nocnych pejzaży miasta Gotham.

Przy okazji chóralnej wersji tematu głównego, wielu słuchaczy może zastanawiać się, cóż też ten cały chór właściwie śpiewa. Rozczarują się ci, którzy liczyli, iż są to jakieś patetyczne frazy w łacinie wychwalające heroizm Batmana. Nie są to też abstrakcyjne słowa w nieistniejącym języku, choć takie drobne kłamstewko usłyszeli od kompozytorki decydenci z Warnera pytając ją o to właśnie. Jeśli rozpiszecie sylaby wyśpiewywane przez chór i porównacie z listą osób zajmujących się muzyką w Mask of the Phantasm, to możecie odkryć, iż układają się one w nazwiska współpracowników Shirley, pisane wspak. I tak np. pierwsze mocne wejście męskiej części wyśpiewującej „O-Na-Lim-Mot”, to nie kto inny, jak Thomas (Tom) Milano – wieloletni współpracownik Walker, odpowiedzialny za montaż muzyki. Ot, drobny żart i ukłon kompozytorki w stronę jej kolegów.

Chór to główny wyróżnik w stosunku do soundtracku z The Animated Series, ale nie jedyny. Kompozytorka skwapliwie korzysta zarówno z przywileju większego budżetu, dającego jej większe pole manewru, jeśli chodzi o użycie instrumentów, a także wykorzystania większej ilości muzyków dające bardziej spektakularne brzmienia w fragmentach epickich czy action-score, jak i większej ilości czasu na kompozycje, przez co ta jest bardziej rozbudowana i dopracowana. Dłuższy czas trwania obrazu, w tym także jego składowych, pozwala nieco bardziej rozwinąć idee, także w obrębie danych utworów, które mogą już nie muszą być tak krótkie jak na płycie z serialu, choć i w Masce Batmana znajdziemy parę okołominutówek. Akurat tutaj prezentują się one jednak bardzo dobrze, głównie obracając się wokół tematu miłosnego (w takim 40-sekundowym Fancy Footwork z delikatnego, kolorowego scherzo potrafi on przejść w fantazyjne chórki), zaś wieńczący płytę krótki utwór to wykorzystany jako source music w scenie w „Parku Przyszłości” śpiewany przez chór (tym razem już po angielsku), nieco musicalowo brzmiący motyw.

Wspomniane motywy to nowość w stosunku do The Animated Series, jednak trzeba sobie jasno powiedzieć, że sporo, jeśli nie większość elementów, to kontynuacja lub rozwinięcie muzycznych myśli serialu. Z tych oczywistych braków w oryginalności, trudno czynić zarzut. Koncepcja ilustracji TAS i jej myśli przewodnie musiały być tutaj zachowane, ani widzowie, ani twórcy nie dopuszczali na pewno myśli o daleko idących odstępstwach. Natomiast nie usprawiedliwia to pewnych w gatunku ogranych rozwiązań, które w swym score stosuje Walker. Do tych zalicza się także nieco schematycznego użycie thereminu, przy pomocy którego budowany jest motyw tajemniczego mściciela (np. w Phantasm’s Graveyard Murder) na modłę muzyki do kiczowatych horrorów z lat 50. W filmie dla młodszego widza, tak sztampowe podejście może i nie razi, ale przy odsłuchu na płycie wydaje się aż nadto oczywiste. Aczkolwiek trzeba sobie powiedzieć, że od strony czysto kompozycyjnej, połączenie tych instrumentów z orkiestrą brzmi bez zarzutu.

Nie najwyższa oryginalność nie jest jedyną wadą soundtracku. Czasem muzyka jest nieco zbyt ilustracyjna, dosłownie śledząca ekranowe wydarzenia, zaś zdecydowanie za rzadko pojawia się temat główny w swej chóralnej aranżacji. Myślę, że jednak nie jest to aż tak istotnym felerem, tym bardziej, że rekompensuje to bardzo dobra techniczna strona kompozycji, jej koloryt, bogata, lejtmotywiczna struktura, wyborne użycie chórów, momentami w najlepszym stylu kompozycji fantasy/S-F. Na dobrym poziomie stoi także action-score i on też powinien usatysfakcjonować słuchaczy, o ile oczywiście ktoś nastawi się tu na tradycyjne, orkiestrowe granie, niekoniecznie proste i łatwe w odbiorze poza filmem. Pochodzącej z napisów końcowych piosenki o lekko jazzowych stylizacjach, w wykonaniu całkiem znanej aktorki Tii Carrere, za jakąś wielką atrakcję bym nie uznał, ale też nie przeszkadza szczególnie na albumie. Drobne wady i trybut płacony na rzecz oryginalności być może nakazywałyby nieco obniżyć notę końcową, jednak skoro mogę sobie pozwolić na luksus odrobiny subiektywizmu, nie zawaham się dać pełnych czterech gwiazdek. Shirley Walker stworzyła chyba swój najlepszy score, a dla mnie swoisty muzyczny wzorzec Batmana. Miłośnicy soundtracków do ekranizacji w reżyserii Christophera Nolana pewnie będą mieć inne zdanie, ale i oni powinni sięgnąć po ten soundtrack, a dodatkowym magnesem dla nich może być pan, który odpowiadał tu za programowanie syntezatorów…

Inne recenzje z serii:

  • Batman: The Animated Series
  • Batman
  • Batman Returns
  • Batman Forever
  • Batman & Robin
  • Batman Begins
  • The Dark Knight
  • The Dark Knight Rises
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze