Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Christopher Young

Rum Diary, the (Dziennik zakrapiany rumem)

(2011)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 02-02-2012 r.

Rok 2011 był dla Christophera Younga rokiem dobrym. Podjął się dwóch pełnometrażowych projektów i pomimo ich wielkiej klapy w światowym zestawieniu box office, z obu tych filmów kompozytor wyszedł obronną ręką. Mało tego. Ścieżka dźwiękowa do filmu Ksiądz zyskała sobie nawet miano jednego z najlepszych „akcyjniaków” Anno Domini 2011. Z drugiej strony mamy zupełnie inny obraz – Dziennik zakrapiany rumem, któremu do ciężkiego kina s-f bardzo, bardzo daleko. Dramat Bruce Robinsona z Johnem Deppem w roli głównej, to ekranizacja opowieści Huntera S. Thompsona o zapijaczonym pisarzu porzucającym wielkomiejskie życie na rzecz spokojnego wegetowania w rajskim Portoryko. Brak umiaru w spożywaniu procentów, jak i bezmyślne wejście w relacje z lokalnymi szychami, zaowocuje wkrótce serią niezbyt przyjemnych dla głównego bohatera wydarzeń. Choć wątki poruszane w Dzienniku są jak najbardziej poważne, cały film przesiąknięty jest rozluźniającym fabułę humorem sytuacyjnym. Po raz kolejny również swoją klasę pokazał Johnny Depp, którego zapijaczona kreacja Kempa umila widzowi dłużący się chwilami czas spędzany z filmem Robinsona. Do grona takowych „umilaczy”, poza wspaniałą scenerią, zaliczyłbym jeszcze bardzo mocno czepiącą z tej egzotyki muzykę Christophera Younga.



Wydany nakładem Lakeshore Records, album soundtrackowy, doskonale podkreśla ten koloryt, który staje się udziałem nie tylko oryginalnie skomponowanej ścieżki dźwiękowej, ale i muzyki źródłowej oraz wielu piosenek wykorzystanych w filmie Robinsona. Poza tym nie co dzień mamy okazję usłyszeć jazzującego Christophera Younga oraz… parającego się komponowaniem Johnny’ego Deppa! Cieszy to tym bardziej, że twórcy oprawy muzycznej zdają się podchodzić do tematu na wielkim luzie. Nieraz na przykład złapałem się na tym, że moja wyobraźnia rejestruje partyturę jako fragment jakiejś piosenki wykorzystanej w filmie… Świadczy to o tym, że Christopher Young uwolnił się od schematów pisząc Dziennik zakrapiany rumem. Pozwolił, aby tradycyjne, funkcjonalne podejście zastąpione zostało przez melodyjne jazzowanie i bluesowanie, a także zaglądanie na podwórko charakterystycznej dla miejsca toczącej się akcji, muzyki latynoskiej. Jak sam kompozytor podkreślał, pisząc Dziennik starał się wejść w klimat oldschoolowego grania, jakie królowało między innymi w Nowym Orleanie w latach 50-tych i 60-tych. Owszem, można w tym miejscu mieć pewien żal do autora ścieżki, bo dzięki takiej strategii wiele razy jego muzyka umykała uwadze widza – stawała się przyjemnym, ale tylko „plumkającym” elementem obrazu. Jednakże biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich musiała odnaleźć się ta partytura (leniwie tocząca się akcja w pięknej, egzotycznej scenerii), przedsiębrane przez Christophera Younga środki wydały się jak najbardziej na miejscu. Nie znaczy to tym samym, że kompozycja Younga była zupełnie anonimowa. Zdarzały się momenty, które przykuwały uwagę widza na dłużej – ot na przykład scena, gdy parkietowym wyczynom głównych bohaterów towarzyszy rytmiczny blues z charakterystycznym, „zachrypniętym” wokalem – Black Note Blues. Słuchając tego wykonania (również oglądając, bo wokalista pojawia się także w filmie) można poczuć na własnej skórze klimat tamtych lat!


Album soundtrackowy pozwala odkryć wiele smaczków, jakie niewątpliwie kreują oprawę muzyczną do Dziennika zakrapianego rumem. Nie jest to płyta wyraźnie odgradzająca w sobie treści oryginalnie skomponowane na potrzeby filmu od muzyki źródłowej, czy piosenek. Płaszczyzny te nachodzą się wielokrotnie, czego przykładem jest chociażby grupa utworów dodatkowych skomponowanych przez Bruce’a Witkina (utwory od 20 do 23) czy samego Johnny’ego Deppa (Kemp In the Village). Stworzone one zostały pod czujnym okiem aktora, którego studio Infinitum Nihil sprawowało pieczę nad produkcją wykonawczą tych tracków. Najwięcej zainteresowania wzbudza jednak muzyka Christophera Younga. Wiele w niej nawiązań do wcześniejszych dokonań tego kompozytora. Do czasów, kiedy nie pracował jeszcze w przemyśle filmowym, a był perkusistą w zespole jazzowym. Temat otwierający partyturę (Rum Diary) doskonale łączy w sobie takie niezobowiązujące, melodyjne podejście do ilustracji z ciekawym wykonaniem. Wykonaniem angażującym obok trąbek, klawiszy i gitary, również sekcję smyczkową orkiestry symfonicznej. Chcecie posłuchać nucącego i przyśpiewującego Christophera Younga? Nie ma problemu. Kolejny utwór na albumowej trackliście (Suckfish and Snake), a także Puerto Rican Piss-Off zapewnią Wam te atrakcje.



W partyturze do Dziennika zakrapianego rumem nie brakuje naigrawania się z gatunku, rzucania słuchacza w wir dobrze zaaranżowanej melodii. Rzecz jasna pozytywnej w wymowie, aczkolwiek nie pozbawionej także nutki romantyzmu. Temat Chenault jest ostoją takiego melancholijnego grania, którego w drugiej połowie soundtracku z pewnością nie zabraknie. Nie zabraknie również przybierającej formę ilustracji, dynamicznej akcji. Akcji opartej już nie tylko na formach jazzowych, ale i elektronice (The Biggest Crock In New Jersey). Inną ciekawostką wypływającą z wydanej przez Lakeshore ścieżki dźwiękowej jest tytulatura poszczególnych utworów. Nieraz dało się zauważyć, że producenci albumu puszczają oczko w kierunku słuchaczy, nawiązując na przykład do Neala Heftiego, który w latach 60-tych odpowiadał za stworzenie tematu do ówczesnej serialowej ekranizacji przygód Batmana (Hefti-Tefti).



Muzyka do Dziennika zakrapianego rumem to dzieło dosyć nietypowe, jak na współczesne standardy muzyki filmowej. Dlatego dedykowana jest głównie koneserom – tym, którzy lubią odkrywać różnego rodzaju odstępstwa od schematycznego traktowania ilustracji. Miłośnicy oldschoolowego jazzowego grania także znajdą tu coś dla siebie. Dla mnie osobiście jest to jedna z ciekawszych propozycji w filmografii Christophera Younga z ostatnich lat. Polecam serdecznie!

Najnowsze recenzje

Komentarze