Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Mychael Danna

Life of Pi (Życie Pi)

(2012)
-,-
Oceń tytuł:
Paweł Stroiński | 20-12-2012 r.

Życie Pi uznano za powieść, której nie da się przenieść na ekran, a mimo to wielu próbowało. Jednym z zainteresowanych materiałem Yanna Martela był M. Night Shyamalan. Po wielu latach przymierzania się do realizacji, reżyserem został jednak znany z takich filmów ja Rozważna i romantyczna, Przyczajony tygrys, ukryty smok czy Tajemnica Brokeback Mountain Ang Lee. Film, jak i książka, opowiada historię poszukującego własnej religii Piscine’a Molitora Patela (zwanego „Pi”, by nie nazwano go przypadkiem „Sikaczem” – Pissing), który zmuszony sytuacją finansową rodziny opuszcza ojczyznę i wyrusza do Kanady. Niestety wielka burza zatapia statek i przeżywa tylko 5 istot – Pi, orangutan, hiena, zebra i tygrys omyłkowo zwany Richardem Parkerem. Piękny film Lee charakteryzuje się urokliwą historią, zdjęciami (zwłaszcza w 3D), dobrym aktorstwem, a także znakomitymi efektami specjalnymi, które moim zdaniem zasługują na Oscara.

Muzykę do Życia Pi stworzył Mychael Danna, kompozytor, który już udanie współpracował z reżyserem (przy Burzy lodowej i , a z Hulka został zwolniony i zastąpił go Danny Elfman). Bezpośrednim powodem zatrudnienia tego właśnie twórcy mogły być także jego doświadczenia z indyjskim kręgiem kulturowym; wielokrotnie pracował choćby z reżyserką Kama Sutry Mirą Nair. Obycie z muzyką hinduską było w tym przypadku bardzo użyteczne. Efekt pracy Danny został już nominowany do Złotego Globu. Ponad godzinny album wydało Sony Classical.

Płytę rozpoczyna utwór, który otwiera także film, przepiękna Pi’s Lullaby. Piosenka ta, moim zdaniem zasługująca na wyróżnienia, oparta jest na głównym temacie filmu. Wykonanie Bombay Jayashri jest bardzo subtelne. Zresztą właśnie subtelność jest jednym z kluczy do muzyki Danny i słychać to już we wspomnianej piosence, tak znakomicie wprowadzającej w nastrój albumu. NAtomiast pierwszy utwór właściwej partytury jest cytatem z klasycznej francuskiej piosenki, Sous le ciel de Paris (Pod niebem Paryża). Kanadyjczyk znakomicie łączy typowe musette z instrumentacją indyjską. Świetne jest także zakończenie utworu, oparte na rytmicznym wokalu.

Opowiadana przez Pi historia ma doprowadzić słuchacza do „uwierzenia w Boga”, tylko główny bohater traktuje Boga w sposób bardzo specyficzny. Wątek religijny jest w filmie Lee (i zapewne w powieści, bowiem film uważany jest za bardzo wierną adaptację) bardzo ważny. Piscine ciągle poszukuje i jego wiara jest połączeniem bogów, których udało mu się poznać (czy jak mówi, „którym został przedstawiony”). Wierzy więc w Wisznu, w Chrystusa, ale także w Allaha, ponieważ bardzo odpowiadają mu rytuały muzułmańskie. Wątek islamu pojawia się w filmie tylko przez chwilę, więc nie ma on swojego odwzorowania w muzyce. Chrześcijaństwo i hinduizm mają, ale nie można powiedzieć, by te elementy ze sobą walczyły. Kompozytor, niczym główny bohater, szuka między nimi harmonii.

Mychael Danna specjalizuje się kinem, które wymyka się totalnemu mainstreamowi, dzięki czemu zapewne rozpatruje muzykę w filmie w sposób bardziej intelektualny niż twórcy, którzy na głównym nurcie zjedli zęby. Podstawowym pomysłem na Życie Pi jest właśnie owa harmonia między tradycją chrześcijańską a hinduistyczną. Czasami brzmi ona wprost cudownie, jak w nieco przypominającym Władcę Pierścieni Howarda Shore’a Tsimtsum. Elementy muzyki Indii są przez Dannę oddane w sposób bardzo autentyczny, głównie poprzez instrumentację, czyli flet bansuri i instrumenty takie jak sitar czy odpowiednią (choć zawsze delikatną) perkusję. Chrześcijaństwo zaś reprezentowane jest poprzez mistyczne w swym brzmieniu (i jak już wspomniałem, przypominające trochę Władcę Pierścieni) partie chóralne. Doskonałym połączeniem obu tych tradycji jest Tiger Vision, gdzie spotkamy rytmiczny motyw, który prowadzi narrację w tej przepięknej, także pod względem wizualnym, scenie. Spotting jest bardzo ostrożny i bardzo dużo scen, które by można uznać za sceny akcji pozbawionych jest muzyki, dzięki czemu może ona bardzo przekonująco odgrywać swą rolę. Pomaga także fakt, że Danna bardzo nie szarżuje z intensywnością emocjonalną. Są oczywiście pewne wyjątki, takie jak muzyka stricte komediowa (Set Your House in Order, Skinny Vegetarian Boy czy delikatnie etniczne The Island).

Tylko raz Danna i Lee pozwalają muzyce wybuchnąć. Wcześniejsza (i późniejsza) ostrożność w kierowaniu emocjami widzów budowane są do tego momentu, którym, zapewne ku zdziwieniu większości widzów, słuchaczy i czytelników, nie są wcale ostatnie sceny. God’s Storm w filmie wypada wprost wybitnie. W tej dramatycznej i jednocześnie dynamicznej scenie Danna operuje kontrastem, pisząc wbrew montażowi (choć kontrapunkt na niższe smyczki doskonale oddaje to, co się dzieje na ekranie). Tutaj Mychael Danna sięga po prostu wyżyn emocji a utwó wręcz „robi scenę”. Oprócz wielkiego dramatyzmu samego obrazu, trzeba także pamiętać, że ten sztorm jest także wyjątkowo ważnym doświadczeniem dla samego Pi. Mimo więc wielkiej intensywności emocjonalnej przedstawianych wydarzeń, Danna nie przestaje ilustrować filmu w sposób psychologiczny. Nawet opisywane już pogodzenie tradycji chrześcijańskiej z hinduistyczną ma podstawy w zrozumieniu przez kompozytora postaci młodego Pi.

Kończąca płytę i film trylogia Back to the World, Second Story i Which Story Do You Prefer? to mistrzostwo subtelności i inteligencji Mychaela Danny. Pojawia się tutaj temat na fortepian, pierwszy raz słyszany w Pi and Richard Parker. Ta delikatna melodia przypomina trochę (zarówno pod względem melodycznym, jak i metodologicznym) materiał Zimmera z Cienkiej czerwonej linii. Kompozytor jest wciąż bardzo ostrożny w operowaniu emocjami. Wyciszona muzyka w filmie tylko wspomaga z jednej strony dramatyczne, choć tylko werbalnie (The Second Story), z drugiej wręcz oczyszczające (zarówno Back to the World, jak i Which Story Do You Prefer?) sceny filmu Lee. Działa to także, dzięki nastrojowości i wielkim wyczuciu harmonii i melodii, bardzo dobrze na płycie.

Życie Pi to znakomity film a muzyka Danny wspomaga obraz, nie wybijając się przy tym przed szereg. Wspomniany bardzo dobry spotting pozwala jej odegrać tak dużą rolę w kontekście, na jaką ta śliczna i mądra kompozycja zasługuje. Partytura jest bardzo dobrze przemyślana i, zapewne, przedyskutowana z reżyserem. Podstawowy pomysł na ilustrację, czyli harmonia między dwiema zupełnie odrębnymi tradycjami religijnymi i muzycznymi pozwala skoncentrować się na przesłaniu filmu. Postać głównego bohatera jest bardzo specyficzna właśnie przez to, że lawiruje między różnymi systemami religijnymi, takimi, których pogodzić się teoretycznie nie da. Piscine Molitor Patel, Mychael Danna i Ang Lee pokazali, że jednak się da. Wygląda i brzmi to znakomicie.

Najnowsze recenzje

Komentarze