Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Marco Beltrami, Buck Sanders

Don’t Be Afraid of the Dark (Nie bój się ciemności)

(2011)
-,-
Oceń tytuł:
Marek Łach | 10-10-2013 r.

Guillermo del Toro w ostatnich latach wyprodukował całą masę filmów, do grona których załapała się konkretna liczba horrorów. Wspólnym mianownikiem tych ostatnich była w większości przypadków osoba Fernando Velazqueza; dzięki Del Toro i Velazquezowi filmy te nabrały określonego muzycznego stylu, łączącego klasyczne, orkiestrowe chwyty grozy z melodramatyczną liryką. Don’t Be Afraid of the Dark pokazuje, że ten emocjonalny, obyczajowy element to nie tylko wkład własny hiszpańskiego kompozytora; jest on raczej sygnaturą kina Del Toro, obecną w większości pobłogosławionych przez niego przedsięwzięć, wywodzącą się jeszcze z czasów współpracy reżysera z Javierem Navarrete.

Piszę o tym z tej przyczyny, że nad skomponowaną przez Marco Beltramiego i Bucka Sandersa ścieżką dźwiękową do Don’t Be Afraid of the Dark obszernie roztacza się emocjonalna aura właściwa projektom hiszpańskiego twórcy. Wprawdzie w warstwie brzmieniowej ilustracja Beltramiego i Sandersa jest mocno osadzona w tradycji amerykańskiej muzyki filmowej (Goldsmith, Young, czytelne parafrazy Bernarda Herrmanna), niemniej koncepcyjnie praca ta ma w sobie wiele z iberyjsko-latynoskiego ducha, który charakteryzował horrorowe dokonania Velazqueza z ostatnich lat.


Powyższe rzuca się w oczy choćby z tego względu, że Beltrami, nawet jako spec od kina grozy, nie ma raczej opinii kompozytora od wielkich emocji i melodramatów. Tymczasem Don’t Be Afraid of the Dark to od strony muzycznej jeden z najbardziej dosadnych i sugestywnych lirycznie amerykańskich horrorów ostatnich lat. Kołysanka poświęcona małej Sally, mimo że opiera się na chwycie do przesady już wyeksploatowanym przez kino grozy, zaaranżowana jest na orkiestrę z takim wyczuciem i smakiem, że w swoich finałowych taktach eksploduje wręcz wzruszeniami, jakich nie powstydziłby się niejeden dramat obyczajowy. Jak na horror przystało, jest to oczywiście stosunkowo proste opowiadanie o emocjach, niemniej takie utwory, jak Gramophone Lullaby, Sally’s Lullaby, Don’t Turn Out the Lights, czy Treesome mają liryczną jakość, jakiej próżno szukać w większości współczesnych produkcji grozy – nie tylko tych amerykańskich.

To emocjonalne oblicze ścieżki Beltramiego i Sandersa nie kończy się na temacie głównej bohaterki – obaj kompozytorzy z dużą elegancją łączą aspekt obyczajowy z kreacją przygnębiającej, chmurnej atmosfery. Prym wiedzie tutaj drugi motyw o charakterze melodramatycznym, który w pełnej krasie wybrzmiewa w znakomicie zilustrowanej, podkreślonej subtelnym chóralnym akompaniamentem, sekwencji Garden Music, wiążącej samotność i wyobcowanie Sally z elementem powoli odkrywanej, mrocznej tajemnicy. Zwieńczeniem tego wątku jest pięknie rozpisane na orkiestrę, emocjonalne pożegnanie w Return to Blackwood, które powinno przypaść do gustu wszystkim miłośnikom wzruszających, melancholijnych finałów, z jakich słynęli kompozytorscy mentorzy Beltramiego.

Co do muzyki stricte horrorowej, to Don’t Be Afraid of the Dark jest w tej materii najzupełniej klasyczne, niemal pozbawione charakterystycznych dla twórcy Hellboy’a zabaw brzmieniem. W tym aspekcie ścieżka pachnie raczej orkiestrowym wyrobnictwem, podobnie zresztą jak i projekty Velazqueza, aczkolwiek takie utwory, jak Gardener Gets Snipped, Library czy monumentalne Goblin Trouble ukontentują zapewne ortodoksyjnych fanów tradycyjnego podejścia do gatunku. Bardzo sympatyczny i zapadający w pamięć jest również utwór pod napisy tytułowe filmu, ze schizofreniczną werwą, jakiej nie powstydziłby się inny współpracownik Del Toro, Danny Elfman.

Tematy, brzmienie, emocjonalizm – te elementy stanowią o sukcesie ścieżki Beltramiego i Sandersa i stawiają ją na górnej półce ilustracji horrorowych ostatnich lat. Nietrudno zauważyć, że sukces ten wynika z naginania reguł gatunkowych, eklektyzmu wysuwającego na pierwszy plan walory melodramatyczne ścieżki. I dlatego tych wszystkich, którzy w muzyce do horroru chcieliby widzieć coś więcej niż jednowymiarowe straszydło, do sięgnięcia po powyższy score zachęcam…

Najnowsze recenzje

Komentarze