Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Michael Kamen

Open Range (Bezprawie)

(2003)
-,-
Oceń tytuł:
Paweł Stroiński | 31-08-2014 r.

Kiedy członek grupy pasącej bydło na wolnym terenie zostaje pobity podczas wyprawy do miasta po jedzenie, dwóch przywódców jedzie dowiedzieć się, co się dzieje. Okazuje się, że lokalny ranczer chce rządzić całą okolicą i nie znosi tych, którzy korzystają z prawa do wolnego wypasu… Tak pokrótce przedstawia się historia westernu Open Range, który po polsku przetłumaczono jako Bezprawie, mimo że oryginał oznacza tyle co „wolny wypas”. Reżyserii podjął się Kevin Costner, który chciał przywrócić dawny blask westernowi w jego bardziej klasycznej formule. Sam zagrał rolę tajemniczego Charleya, pomocnika Bossa Spearmana (Robert Duvall), szefa grupy. Wybitny aktor przyjął swą rolę od razu, a Costner wyprosił na studiu, by został w napisach podpisany przed nim samym. Obsadę wypełniają Annette Bening (Sue), znany co niektórym jako dobroduszny pielęgniarz z Ostrego dyżuru Abraham Benrubi (Mose) i Diego Luna jako pomocnik głównych bohaterów, Button. W tym nostalgicznym i porządnie zrealizowanym filmie warto jeszcze zwrócić uwagę na Michaela Gambona jako ranczera oraz oparte na klasycznej westernowej ikonografii zdjęcia J. Michaela Muro, jednego z operatorów Tańczącego z wilkami.

Początkowo, podobnie jak w przypadku poprzedniego westernu Costnera, kompozytorem miał zostać Basil Poledouris. Istnieją dwie teorie dotyczące jego odejścia z projektu. Jednym były problemy zdrowotne – trzy lata później twórca zmarł na raka. Jest to o tyle podejrzane, że Poledouris zgodził się przejąć Troję po Gabrielu Yaredzie, jednak powody stricte polityczne – brak europejskiego obywatelstwa – w tym przeszkodziły. Drugim był temp-track, pod który reżyser podłożył… Żołnierzy kosmosu. Przez projekt przewinęło się kilku kompozytorów, w końcu muzykę skomponował Michael Kamen. Było to w szczególnie trudnym dla niego okresie. Amerykanin bowiem cierpiał na stwardnienie rozsiane, do czego przyznał się jednak dopiero niedługo przed swą przedwczesną śmiercią na zawał. Ścieżka do Bezprawia była ostatnią dokończoną i wydaną za jego życia. Za album odpowiadało Hollywood Records.

Płytę rozpoczyna wykonywana przez Juliannę Raye piosenka Holding All My Love for You, oparta na jednym z tematów z filmu. Kompozytorem, jak w wielu takich przypadkach, był sam Kamen. Jego tematy zawsze bardzo dobrze nadawały się na piosenki, by tylko wspomnieć o legendarnych już hitach Bryana Adamsa, czy cudownym, pisanym wraz z Erikiem Claptonem It’s Probably Me. Właściwą partyturę rozpoczyna Open Range ilustrujące napisy początkowe. Delikatna Americana, wygrywana przez solową trąbkę, prowadzi do bardzo prostego, choć aranżowanego z rozmachem, głównego tematu. Poprzednim dużym projektem była Kompania braci i porównania obu prac są nieuniknione, mimo że należą do zupełnie innych gatunków.

Wojenny miniserial pozwolił kompozytorowi napisać muzykę-hołd dla poległych w II wojnie światowej, w tym brata swojego ojca, któremu swą ścieżkę zadedykował. Western Costnera, pochodzący jakby z innej epoki, charakteryzuje się nostalgią za pewnymi utraconymi wartościami. Dla kowbojów (dosłownie, angielskie cowboy to tyle, co chłopak od krów) możliwość wypasania swego bydła na tytułowym wolnym terenie jest dowodem ich wolności. Grany przez Duvalla Boss mówi w pewnym momencie, że „człowiek ma prawo chronić swą własność i życie, i nie pozwolimy żadnemu ranczerowi czy jego szeryfowi [lawman] odebrać żadnego z nich”. Główny temat, oparty na prostych akordach, jest wykorzystywany w tak charakterystycznych dla gatunku dalekich planach, ale także tę walkę o wolność ma wpisaną poprzez wykorzystanie elementów Coplandowskiej Americany. Owszem, stylistykę tę wykorzystuje się jako muzyczną realizację patriotyzmu, jak we wspomnianej już Kompanii braci (tam też, jak w Szeregowcu Ryanie używana jest „ku pamięci”). Może jednak także reprezentować amerykańskie wartości. Podobnie czynił James Newton Howard, kiedy, może w zbyt oczywisty i jednoznaczny sposób, zastosował elementy Americany, by opisać postać Harveya Denta w Mrocznym rycerzu. Ciekawą, bo bardziej dramatyczną, wariacją jest mollowa wersja melodii zastosowana w Ride to Town.

Nie tylko jednak Americana występuje w ścieżce. Nawet nie do końca dominuje. Michael Kamen był zwolennikiem nie tyle klasycznej koncepcji muzyki filmowej, co wręcz klasycystycznej. Mimo że miał na koncie dużo mocnej muzyki akcji (Szklana pułapka, Zabójcza bron, nawet Ostatni skaut) czy kina klasycznej przygody (Trzej muszkieterowie, Robin Hood: Książę złodziei), innym nurtem jego twórczości były dramaty, w których w pełni mógł się zrealizować jako kompozytor ślicznych i wysoce emocjonalnych melodii. Tam też mógł się ujawnić jako zwolennik umiarkowanej i w pełni świadomej prostoty. Bezprawie Costnera nie zawiera wielu scen akcji. W zasadzie tylko walka na koniec filmu jest sceną akcji sensu stricte. Powoli budowany western opiera się przede wszystkim na, czasem wręcz niesmiałym, ukazywaniu relacji między bohaterami, czy to między Bossem a Charley’em, czy Charley’em a Sue. Historia życia granego przez Costnera kowboja jest opowiadana subtelnie. Jest on typem wyciszonego antybohatera z przeszłością, który musi jednak zadziałać, a i stworzenie relacji z kobietą nie jest dla niego łatwe. Właśnie ta subtelność w malowaniu relacji pozwoliła Kamenowi na stworzenie ścieżki odpowiednio dramatycznej, choć nie operującej zbyt dużą ilością środków.

Mimo pełnego napięcia Spooks on the Hill podążył on bowiem drogą konserwatywną. Więcej, o ile gatunek westernu często opierał się na pełnych rozmachu marszach, wielkiej ilości patosu (jak Siedmiu wspaniałych czy Jak zdobyto Dziki Zachód), o tyle Kamen przyjął konwencje delikatnego dramatu. Nie jest to może zbyt frapujący odsłuch na płycie. Pamiętajmy jednak, że po bardzo mocnym początku, tak samo kompozytor postąpił w Kompanii braci. Kilka utworów (głównie w pierwszym odcinku) miało militarystyczny, patriotyczny wręcz charakter, jednak później spotting był dużo ostrożniejszy, a muzyka często szła w stronę subtelnego klasycyzmu. Jeden powtarzających się motywów przypomina nawet jeden temat z wcześniejszego miniserialu. Postępując w ten sposób, Amerykanin osiągnął dwie rzeczy. Po pierwsze, nie przeładował filmu emocjami, spotting zresztą jest dość ostrożny. Po drugie, jego muzyka, jak już wspominałem, może budować nastrój nostalgii za straconymi już wartościami. Stosowana przez niego Americana bowiem nie ma wysoce patriotycznego charakteru jak wszelkie, tak często pojawiające się w Hollywood, wersje Fanfare for a Common Man Aarona Coplanda. Obecna jest głównie w partiach na dęte blaszane (zgodnie z tradycją – waltornie i trąbki) i przez to bliższa nawiązującemu do Lincoln’s Portrait Johnowi Williamsowi, choć do tego akurat utworu twórcy amerykańskiego brzmienia Kamen się nie zbliża.

Ostatnie wydarzenia filmu mają odpowiednią, pełną napięcia oprawę. Dramatyczne Baxter Taunts Charley i Face Off zapowiadają tradycyjną dla westernów strzelaninę. Gunfight nie jest jednak typowym utworem akcji. Bardzo duża część dynamiki odgrywana jest przez gitarę. Warto także zwrócić uwagę na wolniejsze tempo późniejszej, opartej na dętych blaszanych, werblu i kotłach, bardziej tradycyjnej ilustracji. Wynika to z dużo wolniejszego tempa, jakie dla sceny wybrał Costner. Montaż bowiem nie jest zbyt szybki, można powiedzieć, że stanowi przeciwieństwo trylogii o Jasonie Bourne, która to miała zdominować estetykę hollywoodzką następnych lat. Mollowe, dramatyczne wykonanie głównego tematu przez pełny zespół w ciekawy sposób dramatyzuje wydarzenia. Po raz kolejny Kamen przypomina nam bowiem, tym razem w mocno intensywny sposób, że walka nie toczy się wyłącznie o życie, ale i o reprezentowane przez bohaterów wartości. W pewnym sensie, można powiedzieć, Charley i Boss sprzeciwiają się wściekłemu kapitalizmowi, reprezentowanemu przez Dentona Baxtera.

Po całej przemocy wraca temat miłosny, znany nam już z piosenki rozpoczynającej album. Jest on odpowiednio emocjonalny i, po prostu, bardzo ładny. Ścieżka Kamena, jako muzyka do westernu, może osoby mniej zorientowane w tradycji gatunkowej zaskoczyć. Nie ma bowiem, jak wspomniałem, inspirujących fragmentów jak w chyba najbardziej kojarzonym temacie gatunku – Siedmiu wspaniałych Elmera Bernsteina. Subtelna, czasem klasycystyczna, pozornie bardzo prosta ścieżka odnosi się bezpośrednio do tematyki filmu Costnera. Traktowanie Bezprawia jako osadzonego w ikonografii kina o Dzikim Zachodzie ostrzeżenia przed wielkim biznesem, który przecież doprowadził do niejednego kryzysu, byłoby nadużyciem. Nostalgia za utraconymi wartościami jednak jest w filmie Costnera obecna. Reżyser staje zdecydowanie po stronie jednostki, jednostki, która potrafi walczyć o swoje. Politycznie projektu nie potraktował Michael Kamen. Nawet jesli zbytnich fajerwerków nie ma, a płyta może czasem znudzić, choć nie jest za długa, wydaje mi się, że jako ostatnia praca, którą udało się mu za życia dokończyć, stanowi bardzo dobre podsumowanie przynajmniej jednej strony jego kariery. Niezależnie jednak od tego, jak ocenimy tę ścieżkę, na pewno jest to twórca, którego w dzisiejszej muzyce filmowej niestety bardzo brakuje.


Najnowsze recenzje

Komentarze