Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Trevor Morris

Vikings (Season 2) (Wikingowie Sezon 2)

(2014)
-,-
Oceń tytuł:
Maciej Wawrzyniec Olech | 28-03-2015 r.

Trevor Morris stał się w pewnym sensie ekspertem od telewizyjnych produkcji historycznych. Mimo nowoczesnego stylu potrafi się on jakoś odnaleźć w różnych epokach, czy to w okresie panowania Henryka VIII., czy też w Watykanie w XV. wieku. Kanadyjczyk jest co prawda przeciwnikiem dokładnego muzycznego kopiowania minionych epok. Jak sam twierdzi nie można powtórzyć przeszłości. To jednak, także przy pomocy nowoczesnych środków potrafi oddać ich klimat. Czy to przy pomocy instrumentów utożsamianych z daną epok. Czy też tworząc odpowiednie brzmienie z pograniczy klasyki i New Age’u.

Znając wcześniejsze dokonania Morrisa, tym większy był mój zawód po zapoznaniu się z Wikingami. Mimo, że sam serial dawał spore pole do popisu, kanadyjski kompozytor stworzył przerażająco bezbarwną ścieżkę dźwiękową. Poza bycia w miarę funkcjonalną tapetą nie miała ona za wiele do zaoferowania, o duchu nordyckich wojowników nie wspominając. Tym samym wobec drugiego sezonu nie miałem zbyt wysokich muzycznych oczekiwań. I tym większe zaskoczenie spotkało mnie już podczas oglądania tego serialu (drugiego sezonu), gdzie dało się poczuć ducha wikingów i Skandynawii. I ku jeszcze większemu zaskoczeniu na ten klimat składali się nie tylko świetnie dobrani aktorzy, wierne epoce scenografie i kostiumu, świetne zdjęcia, ale też muzyka. Choć muszę przyznać, że Morris uczynił to w dość niekonwencjonalny sposób, gdyż za pomocą metalu!

Zanim bardziej konserwatywni miłośnicy muzyki filmowej podniosą swój głos, mocniej niż czynią to wokaliści podczas koncertów death-metalowych, pozwolę coś wytłumaczyć. Sam średnio przepadam, kiedy w filmach kostiumowych, widowiskach historycznych, czy produkcjach fantasy, kompozytorzy bez powodu sięgają po nowoczesne, a przede wszystkim rockowe brzmienie (gitara elektryczna itd.). Ale zastanówmy się czy zespoły metalowe i ich fani nie mają czegoś wspólnego z wikingami? Czy nie są oni ich późniejszym wcieleniem na drodze ewolucji?

Może to i abstrakcyjne rozumowanie, ale pomyślmy. Mam wszak wiele rodzajów metalu jak chociażby:

heavy metal

industrial metal

wegetariański progresywny grindcore

black metal

super black metal

trash metal

doom metal

gothic metal

metal symfoniczny

nu metal

metal alternatywny

metal progresywny

power metal

skandynawski nu metal

folk metal

glam metal

funeral doom metal

stoner metal

true norwegian black metal

swing metal

true metal

white metal

viking metal

speed metal

melodic death metal

pagan metal

depressive black metal

lounge metal

glam metal

techniczny metal

dance metal

itd. itd. itd.

Jak widzicie niezwykle obfity jest muzyczny gatunek jakim jest metal. I tylko najtwardsi, najmężniejsi, najlepsi z najlepszych miłośników tego gatunku potrafią usłyszeć te różnice.
I wśród tych wielu odmian widzimy takie podgatunki jak chociażby „true norwegian black metal”, „skandynawski nu metal”, czy wręcz „viking metal”. Jak kto woli to możemy po prostu mówić o „skandynawskim metalu” co by się nie pogubić w tych wszystkich nazwach. Przy czym skoro się pojawia taki podgatunek jak „viking metal”, gdzie się śpiewa o walecznych wikingach, ich wyprawach, paleniu domostw, grabieżach, zabijaniu kobiet i dzieci, zarzynaniu bydła i trzody chlewnej i innych przyjemnych czynnościach, to może jednak Trevor Morris wiedział co robi? Czy ci skandynawscy muzycy i ich fani nie są spadkobiercami słynnych wojowników?

Już po ubiorze i długich włosach i brodach metalowcy mają coś z Wikingów. Nie wspominając o ubraniach ze zwierząt. Czy miecze i topory nie zostały zastąpione na gitary elektryczne? Zamiast bębnów wybijających wojenny rytm mamy perkusję. Dźwięk rogu zachęcający do walki, stał się potężnym ryczącym głosem każdego metalowego wokalisty. Pochodnie zastąpione zostały pirotechniką i światłami zapalniczek zaświecanych przez fanów podczas koncertów. Słynne łodzie wikingów, którymi wojownicy przemierzali świat, stały się autobusami i busami, którymi zespoły i cały ekwipunek przemieszczają na trasie koncertowej.
Jak kiedyś wikingowie brali udział w wielu bitwach masakrując swoich przeciwników, tak podobne zjawiska może spotkać na każdym koncercie metalowym. Wszak czym się różni wyżynanie przeciwników od „moshingu” czyli tzw. „młynka” gdzie fani mają możliwość zbliżenia się do siebie i połamania sobie wszystkich kończyn?

Sam Trevor Morris nie stał się nagle z dnia na dzień muzykiem metalowym. Dlatego na potrzeby serialu postanowił skorzystać z pomocy jednego, dość charakterystycznego zespołu – Wardruna. Współzałożycielem tego muzycznego projektu jest były perkusista blackmetalowego zespołu Gorgoth Einar Kvitrafna Selvik. Zaś w jego skład wchodzi między innymi były lider tego zespołu Gaahl. Wardruna tworzy głównie muzykę z pogranicza folku i ambientu, oraz inspiracjami nordyckim szamanizmem i runami fuþarku starszego. Czyż nie brzmi to wystarczająco skandynawsko? Ten wybór to strzał toporem w środek głowy. Nie tylko muzycy ci dodają drapieżności , ale też dzięki niepowtarzalnemu brzmieniu czuć wreszcie nordyckiego ducha. Duża w tym zasługa korzystania z odpowiednich instrumentów jak bębny obreczowe, drumla,, grzechotki, flety, rogi i lirę, plus charakterstycznego wokalu, który w połączeniu z ostrym graniem, daje piorunującą mieszankę i to zarówno w serialu jak i na płycie.

Na największą uwagę w drugim sezonie Wikingów zasługuje muzyka akcji. Dlatego też wszelkie potyczki wikingów, są prawdziwymi, pozwolę sobie użyć anglikanizmu „highlightami” tej płyty. Na szczególną uwagę zasługuje Battle of Brothers, Vikings Attack, Jarl Borg Attacks Kattegat czy
Battle For Kattegat
. Ogólnie wszystkie utwory z wojennymi i walecznymi zwrotami i motywem śmierci zasługują na uwagę. I to właśnie przez połączenie klasycznej ilustracji, metalu oraz brzmienia Wardruny. To właśnie te momenty, kiedy dają o sobie znać mocne bębny, perkusja, gitary elektryczne, folkowe instrumenty, oraz potężny wokal, jak najlepiej oddają wspomnianego w tym tekście nie raz ducha wikingów.

Kanadayjsko-skandynawska kolaboracja za swój występ na niejednym koncercie otrzymałaby zasłużone brawa. Jednak błędem byłoby myślenie, że metalem cały ten score stoi. Może uwłaczającym byłoby stwierdzenie, że Wardruna jest tylko dodatkiem, ale prawdą jest, że Trevor Morris nie porzucił całkowicie brzmienia jakie opracował już przy pierwszym sezonie. Oznacza to niestety, że znowu otrzymujemy nadmiar underscore’u. Choć brzmi on lepiej i jest bardziej dopracowany, to jednak nie ma się nad czym zachwycać.

Niestety tak jak przy pierwszym sezonie i tym razem album jest zdecydowanie za długi. Sporo tu nic niewnoszącego ilustracyjnego materiału, który w serialu tworzy odpowiednią atmosferę, ale już na płycie dłuży się niemiłosiernie. Stanowi on niby przeciwwagę do mocnego grania. Wszak nawet najtwardszy wiking i metalowiec potrzebuje odpoczynku. Jednak te przerwy przed muzyczną walką są trochę za długie, czasami wręcz skłaniające do drzemki. Przy czym warto zaznaczyć, że muzyczna spójność zostaje zachowana. Zarówno te momenty kiedy Morris z Wardruną walczą ramię w ramię, czy kiedy sam wyrusza do boju wpisują się w brzmienie tej ścieżki.

W porównaniu z pierwszym sezonem, można wręcz mówić o muzycznym skoku jakości. Wreszcie można utożsamiać tę muzykę z wikingami, wreszcie mamy odniesienia do charakterystycznej kultury skandynawskiej, wreszcie posiada ono to „coś”. Oczywiście można się zastanawiać na ile to zasługa Trevora Morrisa, a na ile kapeli Warduna? Wikingowie walczą razem aż do śmierci, tak też i należy więc patrzeć na wspólne dokonania Kanadyjczyka i Skandynawów. Przy czym też nie należy zapominać kto tutaj dowodził, a był nim raczej Morris i Walhalla mu za to! Chociaż nie stało by się nic złego, gdyby w swej wydawniczej szczodrości, na przyszłość skracał trochę swoje soundtracki. Jedno jest pewne. Nie po raz pierwszy widać, że najlepszym lekarstwem na wszelakiej maści problemy, w tym muzyczną bezbarwność jest metal! Tak też nie pozostaje nic innego jak odpalić sobie jeden z mocniejszych kawałków i rozpocząć HEADBANGING!!!

Najnowsze recenzje

Komentarze