Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Kenji Kawai

Weisuteddo Sātīn Kidō Keisatsu Patoreibā (WXIII: Patlabor the Movie 3)

(2002)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 07-09-2015 r.

Mobile Police Patlabor to obok Ghost in the Shell jedna z najsłynniejszych franczyz stworzonych przez Mamoru Oshiiego, znanego na całym świecie reżysera filmów anime. Na przełomie tysiącleci uniwersum obejmowało już mangę, którą współtworzył Japończyk, dwa cykle OVA (Original Video Animation) zawierające łącznie 23 epizody, 47-odcinkowy serial telewizyjny i oczywiście dwa filmy pełnometrażowe, które cieszą się prawdopodobnie największą popularnością. Po dziewięciu latach od premiery drugiej części, w 2002 roku, Oshii wprowadził do kin obraz wieńczący trylogię. Jego tytuł w oryginalnym języku brzmi Weisuteddo Sātīn Kidō Keisatsu Patoreibā, więc dla własnej wygody lepiej posługiwać się jego anglojęzycznym odpowiednikiem – WXIII: Patlabor the Movie 3.

Co ciekawe, nie jest to jednak kontynuacja Patlabor 2: The Movie. Akcja WXIII: Patlabor the Movie 3 toczy się pomiędzy pierwszą a drugą częścią, ponadto nie nawiązuje bezpośrednio do fabuł tychże filmów. Powracają jednak bohaterowie znani z poprzednich epizodów, którzy, jak łatwo się domyślić, otrzymują nowe zadanie. Mają udać się do Zatoki Tokijskiej, gdzie japońskie wojsko natrafiło na ślady wielkiego, nieznanego wcześniej zwierzęcia, któremu nadano enigmatyczną nazwę WXIII. Powierzona im misja zbadania tajemniczego potwora z głębin okazuje się bardzo trudna i niebezpieczna.

Za muzykę do trzeciej pełnometrażowej produkcji osadzonej w świecie Patlabora odpowiadał, a któż by inny, Kenji Kawai. Japończyk, podobnie jak Mamoru Oshii, jest w zasadzie jednym z ojców tej serii, gdyż skomponował score do wszystkich, bez wyjątków, filmów i seriali, których akcja toczy się w tym uniwersum. Czy Kawai mógł się zatem czuć znużony biorąc pod swoje skrzydła WXIII: Patlabor the Movie 3? Myślę, że najprawdopodobniej tak, lecz ostateczny efekt nie pozwala nam sądzić, aby japoński kompozytor całkowicie zbagatelizował ostatnią produkcję z tryptyku.

Z pewnością pierwszy film mógł się poszczycić energicznym i chwytliwym Into the Morning Sunshine. Do sequela Kawai skomponował kolejne dwa bardzo dobre i wyraziste tematy muzyczne – Theme from Patlabor 2 oraz Wyvern. W trzeciej części usłyszymy za to… No właśnie. Soundtrack z WXIII: Patlabor the Movie 3 nie zawiera w zasadzie żadnej nowej, szczególnej melodii, którą można by postawić w jednym szeregu z wymienionymi wcześniej kompozycjami. Tworząc recenzowany soundtrack, Japończyk skupił się w zamian za to na wykreowaniu odpowiedniej atmosfery poprzez zwrócenie się w stronę bardziej ambientowych stylizacji. Co prawda taką zabawę z brzmieniem mogliśmy usłyszeć już w Patlabor 2: The Movie, jednak w trzeciej części jest jej znacznie więcej.

Tajemniczy, mistyczny klimat towarzyszy nam niemal od pierwszych nut. Powolne, dość mroczne plamy dźwiękowe podparte rozmaitymi perkusjonaliami, które z miejsca nasuwają na myśl legendarny soundtrack do Ghost in The Shell, tworzą ponurą introdukcję. Taka koncepcja jest w zasadzie fundamentem całej ścieżki dźwiękowej i owa chłodna, choć może niezbyt wyszukana elektronika będzie powracać po wielokroć. Jest to podyktowane specyfiką filmu Oshiego, któremu, w odróżnieniu od poprzedników, bliżej do dramatu filozoficznego niż produkcji z pogranicza kryminału i science fiction. Z tego względu muzyka przeznaczona jest głównie na drugi plan warstwy audiowizualnej.

Poza eksperymentalnymi i ambientowymi naleciałościami, których genezy należałoby szukać w Patlabor 2: The Movie oraz Ghost in the Shell, dają o sobie znać także inne charakterystyczne elementy dla twórczości Kawai’a. W typowe dla niego trendy wpisuje się rytmiczna muzyka akcji (WXIII oraz Self Defence Forces), czy tradycyjne, podniosłe zwieńczenie soundtracku w postaci elektroniczno-chóralnych aranżacji z uwydatnieniem bębnów (Ending). Dość schematyczna jest też warstwa liryczna, opierająca się głównie na ciągnących się nutach wygrywanych przez sekcję smyczkową. Należący do niej prosty, zbudowany na kilku akordach motyw z takich utworów, jak np. Something Beauty oraz At the Institute , dzięki swojemu subtelnemu i nieco mistycznemu charakterowi całkiem nieźle wkomponowuje się w resztę materiału.

Pomimo pewnych problemów omawiany soundtrack słucha się nieźle, a to za sprawą optymalnego czasu trwania i konsekwencji Kawai’a w tworzeniu swojej muzycznej wizji. Japończyk unika wyrazistych melodii, a muzyka akcji oraz inne ekspresyjniejsze fragmenty nie przytłaczają ilością. Dzięki temu powstała płyta dość spójna i tworząca przed słuchaczem ciekawą, nieco paranormalną atmosferę. Pewnym zgrzytem jest tutaj jednak umieszczenie prawie 6-minutowego fragmentu Sonaty Patetycznej Ludwiga Van Beethovena (sens jej użycia w filmie również należy poddać w wątpliwość). Wracając do muzyki Kawai’a, oczywiście nie każdemu odbiorcy taki oszczędny w środkach wyrazu i ambientowy materiał przypadnie do gustu.

Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy WXIII: Patlabor the Movie 3 od strony muzycznej wypada najsłabiej z całej trylogii pełnometrażówek. Na pewno nie ma startu do świetnej drugiej części, która należy do najlepszych prac Kawai’a w jego karierze. Natomiast porównanie z Mobile Police Patlabor: The Movie z 1989 roku jest już dużo bardziej problematyczne. Pierwszy soundtrack posiadał na pewno dużo więcej motywów muzycznych i odznaczał się, bądź co bądź, sporą wyrazistością. Trudno jednak nie zwrócić uwagi na obecne tam pewne archaizmy, które sprawiają problemy niejednemu słuchaczowi lubującemu się w bardziej współczesnych brzmieniach. Po drugiej stronie barykady stoi właśnie WXIII: Patlabor the Movie 3 – score znacznie bardziej stonowany, nastawiony na budowę odpowiedniego klimatu, ale także prezentujący się znacznie dojrzalej i mniej anachronicznie. Czy to wystarczy, aby przekonać słuchaczy niechętnie nastawionych do uniwersum Patlabora? Niekoniecznie, ale na pewno omawiana ścieżka dźwiękowa powinna przynajmniej umiarkowanie przypaść do gustu wszystkim ceniącym sobie twórczość Kenjiego Kawai’a.

Inne recenzje z serii:

  • Mobie Police Patlabor: The Movie
  • Patlabor 2: The Movie
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze