Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Kenji Kawai

L’ Change the World

(2008)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 12-08-2016 r.

Detektyw L to jedna z najbardziej charakterystycznych postaci franczyzy Death Note. Odgrywa on kluczową rolę zarówno w mandze autorstwa Tsugumiego Ōby i Takeshiego Obaty, jak i bazującej na niej filmowej dylogii w reżyserii Shunsuke Kaneko(Death Note: Notatnik śmierci oraz Death Note: Ostatnie imię). Popularność tego bohatera sprawiła, że dwa lata po premierze rzeczonych wyżej produkcji, ponownie wrócono do uniwersum Ōby i Obaty. Spin-off nosił tytuł L’ Change the World. Za jego kamerą tym razem stanął Hideo Nakata, twórca kultowego Kręgu.

Fabuła filmu skupia się wokół postaci L. Legendarnemu detektywowi pozostało 23 dni życia. Wkrótce L staje przed najtrudniejszym zadaniem w swojej karierze. Musi powstrzymać grupę skorumpowanych naukowców przed rozprzestrzenieniem śmiertelnego wirusa. Akcja obrazu toczy się po wydarzeniach z Death Note: Ostatnie imię, a zatem L’ Change the World tworzy z pozostałą dwójką obrazów swoistą trylogię.

O napisanie muzyki ponownie poproszono Kenjiego Kawai’a, zresztą stałego współpracownika Nakaty (min. Krąg i Dark Water). Mając za sobą pracę nad dwoma filmami z cyklu Death Note, trudno było oczekiwać, że kompozytor wprowadzi jakieś znaczące zmiany do swojego warsztatu. Soundtrack z L’ Change the World nawiązuje stylistycznie do ścieżek dźwiękowych z pierwszych dwóch części serii, tym samym dobrze wpisując się w muzyczną franczyzę mangi Ōby i Obaty. Ale czy jako autonomiczne dzieło ma coś do zaoferowania statystycznemu miłośnikowi muzyki filmowej?

Gros ilustracji L’ Change the World stanowią tekstury zbudowane przede wszystkim na brzmieniu syntezatorów i sekcji smyczkowej (sprowadzane w filmie do roli underscore’u). Do tego Kawai dorzuca sample fortepianu, harfy i chóru. Za pomocą tych środków muzycznego wyrazu, Japończyk kreuje ponurą, skupioną na budowaniu napięcia ścieżkę dźwiękową. Choć nieraz daje o sobie znać smykałka japońskiego muzyka do tworzenia atmosferycznych utworów, to jednak wszystko rozbija się o brak oryginalności. Niemal wszystkie brzmienia wałkował już niejednokrotnie, min. w poprzednich filmach z cyklu Death Note. Dlatego też omawiany materiał raczej nie będzie w stanie zaintrygować kogokolwiek, kto zna twórczość Kawai’a. Ponadto za wiodącą ideę muzyczną recenzowanej pracy służą klimatyczne, ambientowe plamy, zaczerpnięte z Death Note: Notatnika śmierci (min. kompozycja Logic). Oczywiście takowe zapożyczenia wydają się jak najbardziej naturalne, niemniej jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że Japończyk nie sili się na bycie w jakikolwiek sposób kreatywnym. Co ciekawe, tylko raz na przestrzeni całego albumu, w ścieżce Ketsui, ponownie usłyszymy temat główny Death Note.

Oczywiście w niektórych fragmentach Kawai odstępuje od tworzenia elektroniczno-smyczkowych kolaży. W tej materii należałoby nadmienić obecność nowego, lirycznego motywu, który pojawia się np. w otwierającym płytę kawałku L Lawliet. Zdarza się też, że Japończyk podkręca tempo, wprowadzając nieco muzyki akcji, lub trochę rzewnej ilustracji (vide końcowe Near). Niestety w każdym z tych przypadków artysta opiera się jedynie o sprawdzone, żeby nie powiedzieć wyświechtane, schematy. Wypada zatem stwierdzić, że wszystko co miał do powiedzenia Kawai we franczyzie Death Note, mogliśmy usłyszeć na pierwszych dwóch soundtrackach. Z drugiej strony, ciężko się takiemu stanowi rzeczy dziwić. Najwyraźniej kolejne już wejście do świata mangi Ōby i Obaty musiało być dla niego niezbyt inspirujące. Zwłaszcza, że nie można zwalać winy na słabą formę kompozytora, skoro przecież w tym samym roku napisał znakomitą ścieżkę dźwiękową do filmu Sky Crawlers Mamoru Oshiiego.

Kolejnym problematycznym zagadnieniem jest sposób wydania muzyki. Pierwszy soundtrack trwał niespełna 50 minut, drugi już nieco ponad godzinę. Na wieńczącym trylogię krążku decydenci umieścili aż 72 minuty muzyki, przy czym niektóre ze ścieżek nie przekraczają 60 sekund, a inne z kolei dobijają do prawie 8 minut. To wszystko sprawia, że montaż albumu pozostawia wiele do życzenia. Ratunkiem byłoby okrojenie materiału przynajmniej o połowę, wtedy być może udało by się stworzyć jako takie słuchowisko.

Soundtrack z L’Change the World to filmówka przede wszystkim dla fanów uniwersum Death Note lub twórczości Kenjiego Kawai’a. Score Japończyka jest rzemieślniczy i pozbawiony indywidualnego głosu, nie znajdziemy tutaj też zapadających w pamięć utworów. Poza tym kompozytor wyraźnie czerpie z poprzednich dwóch ścieżek, a przecież również i one, nie oszukujmy się, nie są żadnymi szczególnymi pozycjami w dorobku Kawai’a. Można zatem powiedzieć, że Japończyk po prostu „odbębnił” robotę. Z drugiej strony soundtrack ten nigdy nie miał być żadną rewolucją, a jedynie skrupulatnym zachowaniem muzycznej ciągłości serii.

Inne recenzje z serii:

  • Death Note: Notatnik śmierci
  • Death Note: Ostatnie imię
  • Death Note (serial)
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze