Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Ennio Morricone

Indagine su un cittadino al di sopra di ogni sospetto

(1970/1997)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 13-10-2016 r.

Śledztwo w sprawie obywatela poza wszelkim podejrzeniem w reżyserii Elia Petriego to jeden z najważniejszych włoskich filmów pierwszej połowy lat 70. Obraz, łączący elementy dramatu i kryminału, spotkał się z gorącym przyjęciem krytyki, co też przełożyło się m.in. na zdobycie Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Fabuła opowiada historię komisarza wydziału zabójstw (w tej roli niezawodny jak zawsze Gian Maria Volonte), który tuż po otrzymaniu awansu na stanowisko szefa służb bezpieczeństwa dokonuje morderstwa swojej niewiernej kochanki. Nie zamierza jednak zacierać śladów. Pragnie, aby policja trafiła na jego trop. W ten sposób chce udowodnić, że ktoś tak ważny jak on, jest ponad prawem.

Równie ciepło, jak sam film, została przyjęta także ścieżka dźwiękowa skomponowana przez legendarnego Ennio Morricone, dla którego była to druga produkcja zrealizowana z Petrim. Włoch, jak to miał często w zwyczaju, napisał muzykę jedynie w oparciu o scenariusz. Po zapoznaniu się ze skryptem, maestro słusznie doszedł wniosku, że Śledztwo… nie potrzebuje ilustracji lirycznej, bądź też skupionej na budowaniu napięcia, lecz w pewien sposób groteskowej. Wszak właśnie taka na poły wydaje się historia opowiadana w filmie.

Zasadniczą wykładnią owej groteskowości jest utrzymany w formie parodystycznego tanga temat przewodni, oparty na niezwykle chwytliwej melodii. Morricone, jak sam twierdził, próbował zaszczepić w niej folklorystyczny sznyt. Świetnie roztacza ona przed słuchaczem i widzem aurę tajemnicy, a także delikatnej nerwowości, jednocześnie podchodząc do ilustrowanego obrazu z dystansem i nutką ironii. Kolejnym założeniem Włocha było zastosowanie rzadkiego instrumentarium, które dla widza miało brzmieć nietypowo. I tak też słynny maestro rozpisał motyw główny m.in. na mandolinę, drumlę (podkreślającą sycylijskie korzenie filmowego inspektora), rozstrojone pianino i syntezatory. Tak o to dzięki unikalnej linii melodycznej i specyficznym orkiestracjom powstała bardzo oryginalna kompozycja, która potrafi się wyróżnić na tle jakże przecież bogatego dorobku włoskiego artysty. Inna sprawa, że ów temat zostaje nam zaprezentowany, na tym i tak dość krótkim albumie, zdecydowanie zbyt wiele razy, w dodatku w aranżacjach bardzo do siebie zbliżonych.

Bazę tematyczną uzupełnia jeszcze motyw poboczny, tym razem rozpisany na metrum trójdzielne, w odróżnieniu od rytmicznie parzystego tematu głównego. Po raz pierwszy usłyszymy go w utworze Taglio Primo. I tym razem Morricone stara się wprowadzać pierwiastek komizmu; również orkiestracje są dość zbieżne (wyróżniają się tutaj głównie partie klarnetu).

Niestety z motywem pobocznym jest dokładnie taki sam problem, jak z głównym. Chodzi o nadmierną repetycję. W zasadzie cała partytura z filmu Petriego oparta jest o dwie rzeczone w poprzednich akapitach melodie. Z drugiej strony, na albumie nie uświadczymy praktycznie żadnego dysonującego underscore’u, który nierzadko daje we znaki w dziełach Morricone. Nie jest to jednak jakieś szczególne pocieszenie, skoro i bez takowego materiału, z powodu powtarzalności dwóch melodii wiodących, soundtrack zaczyna nużyć i staje się przewidywalny. Taka koncepcja oczywiście sprawdza się w filmowych realiach (choć samej ilustracji nie jest zbyt wiele), ale podczas odsłuchu w domowym zaciszu może wystawiać na próbę cierpliwość statystycznego miłośnika muzyki filmowej.

Reasumując, soundtrack nastręcza pewnych kłopotów w obiektywnej ocenie. Zamieszczoną na płycie partyturę cechuje na pewno spora oryginalność, brak underscore’u oraz intrygujące oddziaływanie w filmie, o znakomitym temacie głównym już nie wspominając. Szybko jednak zaczyna doskwierać przesadna repetycja materiału, nawet mimo krótkiego czasu trwania krążka (dlatego też rozszerzoną, ponad 60-minutową edycję, która ukazała się w 2007 roku, polecam tylko najzagorzalszym kolekcjonerom twórczości Morricone). Warto jednak sięgnąć po omawiany album, choćby dla tematu u przewodniego.

PS. Muzyka ze Śledztwa… bardzo spodobała się Stanleyowi Kubrickowi. Legendarny reżyser osobiście zadzwonił pogratulować Ennio Morricone doskonałej ścieżki dźwiękowej, jednocześnie oferując pracę przy Mechanicznej pomarańczy. Konflikty w terminarzach obydwu artystów uniemożliwiły jednak sfinalizowanie angażu.

Najnowsze recenzje

Komentarze