Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Tan Dun

Banquet, the (Banquet: 100 dni cesarza)

(2006)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 28-12-2018 r.

Kino azjatyckie jest jednym z niezbitych dowodów na uniwersalność twórczości Williama Szekspira. Słynne sztuki angielskiego pisarza potrafiły się wszak odnaleźć także w realiach dalekiego wschodu, czego najlepszym przykładem są chociażby filmy Akiry Kurosawy. Jednak twórczość Szekspira znalazła swoje odzwierciedlenie nie tylko w Japonii, ale również w kinematografii Państwa Środka. Najlepszym na to dowodem jest Banquet: 100 dni cesarza Fenga Xiaoganga, który przenosi słynnego Hamleta na grunt opowieści z czasów Pięciu Dynastii i Dziesięciu Królestw (dokładnie początek X wieku). Obraz jest reprezentantem gatunku wu-xia, a zatem poza historycznymi realiami mamy również elementy filmu o sztukach walk i fantasy.

Banquet: 100 dni cesarza to trzeci film z tzw. „martial arts trilogy” kompozytora Tan Duna. Pierwszym tytułem był oczywiście nagrodzony Oscarem i Złotym Globem Przyczajony tygrys, ukryty smok, drugim natomiast nie mniej cenione Hero. Jako że każdy z tych obrazów opowiada zupełnie inne historie, to naturalnie każda z tych ścieżek dźwiękowych stworzona została całkowicie od podstaw. Jeden element łączy jednak wszystkie te trzy partytury, a mianowicie powierzanie wiodącej roli instrumentowi solowemu. W Przyczajonym tygrysie, ukrytym smoku była to wiolonczela Yo-Yo My, w Hero skrzypce Itzaka Perlmana, natomiast w Banquet Chińczyk postanowił sięgnąć po fortepian, za którego klawiszami zasiadł jego rodak Lang Lang, jeden z najpopularniejszych pianistów na świecie.

Choć określenie „martial arts trilogy” może sugerować, że będziemy mieli styczność z szeroko rozumianym kinem akcji, to jednak prym w tej nieformalnej serii wiedzie płaszczyzna dramatyczna, rozwój bohaterów i relacje między nimi. Nie inaczej jest z filmem Xiaoganga, który opowiada przede wszystkim o miłości, zdradzie i zemście, a takie aspekty, jak jakże cieszące oczy scenografia, kostiumy i choreografia walk, są głównie otoczką dla toczącej się na ekranie fabuły. W tę stronę zmierza również Dun, który stawia na aspekt dramatyczny swojej partytury. Co ważne, w mniej konwencjonalny dla siebie sposób.

W warstwie lirycznej zwraca bowiem uwagę dość hollywoodzki model ilustracyjny. Sporo tu, jakże uniwersalnych w brzmieniu, smyczków i fortepianu, a stosunkowo niewiele odwoływania się do poetyki dalekiego wschodu. Stosunkowo, bo nie oznacza to, że Dun zupełnie rezygnuje z takowej stylistyki, aczkolwiek w stosunku do pozostałych części „martial arts trilogy” jest jej relatywnie najmniej. Odnośniki do tamtejszej muzyki są niekiedy bardziej słyszalne (głównie za pomocą stosownych, orientalnych orkiestracji), czasem mniej oczywiste i subtelniejsze (charakterystyczne glissanda smyczków, imitujące ludowe instrumenty strunowe z Chin i okolic). Nie licząc tych zabiegów, również melodyka zdaje się rozciągać pomiędzy wschodem i zachodem.

Temat główny jest bardzo prosty, liryczny, łatwo wpadający ucho, w aranżacji na fortepian brzmi dość urokliwie i klasycznie dla nieorientalnych ścieżek dźwiękowych. Natomiast w śpiewnych aranżacjach zdaje się już budować coś na wzór muzyki tradycyjnej i źródłowej. Drugi motyw liryczny jest bardziej emocjonalny i podniosły, wręcz musicalowy, jednocześnie odznacza się całkowitym zdystansowaniem do chińskich tradycji muzycznych. Została na nim oparta, napisana z rozmachem, piosenka promująca film Xiaoganga, Only for Love, tylko niewiele ustępująca wybornemu Land Before Time z oscarowej partytury Duna. Podsumowując, ograniczenie dalekowschodniej kolorystyki w różnych aspektach ciekawie koresponduje z europejskim rodowodem szekspirowskiego materiału.

Kolejnym intrygującym aspektem jest muzyka akcji, wykorzystująca głównie fortepian i etniczne perkusjonalia, a niekiedy również chór oraz sekcję dętą i smyczkową. Można ją interpretować dwojako. Fortepian zdaje się być reprezentantem muzyki zachodu, natomiast instrumenty perkusyjne, ze względu na swoje orientalne brzmienie, korelują z filmowymi realiami. Zastosowaną przez Duna koncepcję możemy także postrzegać, jako próbę łączenia starego z nowym. Najlepiej słyszalne jest to w In the Bamboo Forest, moim zdaniem bodaj najciekawszej pozycji na oficjalnym soundtracku. „Dunowskie” perkusjonalia, wywodzące się z chińskich tradycji muzycznych, a także gromki, męski chór, odsyłają słuchacza wieki wstecz, do wczesnośredniowiecznych Chin, natomiast wymyślne, zjawiskowe partie fortepianu, które w ciekawy sposób interpretuje Lang Lang, są tutaj bardzo modernistyczne, typowe dla współczesnej muzyki poważnej. To z pewnością najlepszy utwór akcji w karierze Duna, a także doskonały przykład fuzji awangardy z muzyką orientalną.

Obok wyżej opisywanych rozwiązań, Dun posługuje się także sprawdzonymi przez siebie metodami. Nie zabraknie więc niskiego, męskiego chóru, mormorand, charakterystycznych dla Chińczyka, rytmicznych, „sunących” smyczków (koncepcja przećwiczona doskonale w Hero), a także klaskających perkusjonaliów. Na szczęście maestro udaje się stworzyć całkiem zróżnicowaną partyturę, z liryką i akcją, a przy tym niekiedy zaskakującą osobliwymi pomysłami, jak to ma miejsce chociażby w smyczkowym Desire (trochę zbliżonym do utworu Rain z Ostatniego cesarza Ryuichiego Sakamoto).

Omawiana tutaj partytura w oczach statystycznego miłośnika filmowej wypadnie zapewne najmniej spektakularnie z całej „trylogii sztuk walk”. Nie jest tak chwytliwa, pamiętna i przełomowa, jak Przyczajony tygrys, ukryty smok i Hero, niemniej wnikliwy odsłuch ukazuje, że jest to muzyka dopracowana, spójna, ciekawie balansująca na granicy tradycji i modernizmu. Warto polecić również koncertowy utwór Duna Martial Arts Trilogy, podsumowujący w formie suity wszystkie trzy ścieżki dźwiękowe.

Najnowsze recenzje

Komentarze