Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Joe Hisaishi

Kono Sekai no Katasumi ni (In This Corner of the World)

(2018)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 03-01-2019 r.

Co bardziej zorientowani w gatunku anime być może pamiętają, że w 2016 roku ukazał się film Sunao Katabuchiego In This Corner of the World . Była to animowana opowieść o życiu zwykłych ludzi podczas II wojny światowej, zwłaszcza w obliczu zagrożenia nuklearnego. Niby tematyka niezbyt wyszukana, martyrologia w japońskim kinie jak widać wciąż jest jednym z najważniejszych tematów, niemniej obraz zebrał świetne recenzje z całego świata (choć w naszym kraju nie odbił się zbyt szerokim echem). Fabuła bazowała na popularnej mandze z lat 2007-2009. Nie była to ani pierwsza, ani ostatnia adaptacja tego materiału. W 2018 roku ukazał się tak samo zatytułowany serial telewizji NBS. Ta złożona z dziewięciu odcinków produkcja zapewne nigdy nie trafi do szerszej dystrybucji, niemniej z pewnością wyróżnia się jednym aspektem – autorem ścieżki dźwiękowej. Chodzi o Joe Hisaishiego.

Ostatnio Japończyk raczej nie rozpieszcza swoich fanów. Łatwo odnieść wrażenie, że bardzo starannie dobiera projekty. Nie licząc małych wyjątków, jak druga część Ni no kuni , skupia się na szeroko rozumianym kinie dramatycznym, raczej odrzucając tę różnorodność charakterystyczną dla jego twórczości z poprzednich dekad. In This Corner of the World zdaje się podtrzymywać tę tendencję, choć trzeba powiedzieć, że jest to praca całkiem intrygująca, zwłaszcza w kontekście kilku mniej frapujących partytur Japończyka z ostatnich lat.

In This Corner of the World otrzymało ładny i uroczy temat główny. Nie jest to być może czołówka melodii Japończyka, ale w stosunku do motywów lirycznych ostatnio pisanych przez niego chociażby do filmów Yojiego Yamady, ten wydaje się wyjątkowo nośny i nacechowany większą głębią emocjonalną. Pióro Japończyka jest tu dobrze słyszalne, w jednym fragmencie kłania się chociażby Reprise ze Spirited Away, niemniej w niczym to nie przeszkadza, bo to naprawdę udana melodia. Niedziwne zatem, że podczas lektury soundtracku wracamy do niej kilkukrotnie. Najciekawsza wydaje się aranżacja z Era of Change, z fletem prostym i harfą, nadającymi wręcz celtyckiego posmaku. Z materiału tematycznego wyróżnia się jeszcze motyw Suzu, głównej bohaterki, który przeobraża się min. w piosenkę promującą serial, On the Other Side of the Mountain. Jest on utrzymany w podobnym tonie, co temat główny, choć słychać tutaj także pokłosie ścieżki dźwiękowej z Welcome do Dongmakgol.

Reszta partytury prezentuje analogiczny styl. Mamy głównie styczność z ciepłymi kompozycjami, gdzie wiodącą rolę odgrywają fortepian, solówki na dęte drewniane i smyczki. Muzyka sączy się raczej nieśpiesznie, ale potrafi urzekać sprawdzonymi przez Hisaishiego środkami wyrazu. Podczas odsłuchu z lirycznego tonu wyrywa się jedynie Restless – A Shadow Draws Near i Fear, bardziej posępne i ponure, miejscami dysonujące, budujące suspens, nasuwające trochę na myśl fragmenty wybornej ścieżki dźwiękowej z filmu I Want to be a Shellfish. Najpewniej są związane z wątkiem wojennym serialowej opowieści.

Podczas odsłuchu albumu jedynym problemem jest brak oryginalności. Chwyty melodyczne, instrumentacje i harmonie będą doskonale znane słuchaczom obeznanym z twórczością Hisaishiego. Można nawet powiedzieć, że wszystko to już gdzieś było, w jakiejś inne partyturze Japończyka, w lepszej lub gorszej formie. Niemniej jednak, jak to u maestro, proste rozwiązania (klarowna, czytelna melodyka, lekkie instrumentacje) sprawiają, że omawiana ścieżka dźwiękowa potrafi zbudować czarującą aurę.

In This Corner of the World przypomina mi trochę pięć lat starsze Kiseki no Ringo. Obydwa projekty cechuje stosunkowo niska oryginalność, ale nadrabiają to zwiewnymi i nośnymi tematami oraz orkiestracjami. Nic wielkiego, nic rewolucyjnego, co mogłoby wejść do kanonu twórczości Joe Hisaishiego – po prostu ciepłe, przyjemne słuchowisko. Najlepszym dziełem Japończyka z 2018 roku niewątpliwie pozostanie zatem druga część Ni no kuni, aczkolwiek recenzowanej pracy z pewnością nie musi się wstydzić.

Najnowsze recenzje

Komentarze