Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
David Michael Frank

Music From the Films of Steven Seagal (Muzyka z Filmów Stevena Seagala)

(1992)
1,0
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 15-04-2007 r.

David Michael Frank należy do grona niszowych, amerykańskich kompozytorów, którzy najprawdopodobniej nigdy w życiu nie zdobędą szczytów Hollywood. Pomijając sam fakt nikłej konkurencyjności powodowanej znacznie mniejszym talentem podług niektórych gwiazd muzyki filmowej, dochodzi jeszcze problem gatunkowy. Jak wiadomo reklama jest dźwignią handlu, a nic tak dobrze się nie sprzedaje jak nazwisko dołączone do powszechnie rozchwytywanego produktu. Frankowi nawał ofert nie groził przez blisko 30 lat, imał się więc każdej propozycji jaka spływała na jego biurku. Tym oto sposobem u zarania swojej kariery stał się etatowym kompozytorem do komedii oraz tanich filmów sensacyjnych współpracując z takimi osobistościami jak: nieśmiertelnym Chuckiem Norrisem i równie niebezpiecznym Stevenem Seagalem. Zarówno współpraca z Norrisem jak i Seagalem skończyła się na kilku tytułach powstałych w późnych latach osiemdziesiątych i na początku dziewięćdziesiątych. Swoją drogą, ciekawi mnie tylko, czy Norris podziękował kompozytorowi za ten wspólnie spędzony czas przynajmniej kopniakiem z półobrotu?

Stevena Seagala do grona pupilków publiczności zaliczyć nie można, jednakże na współ z Chuckiem Norrisem jest niekwestionowanym królem amerykańskiego kina kopanego. Początkowo był tylko aktorem, gdy dorobił się już jako takiego majątku zaczął produkować i niekiedy nawet reżyserować własne filmy, wszystkie jednak o zbliżonej, wręcz identycznej tematyce propagującej samotnego wojownika stawiającego czoło niesprawiedliwości i niosących nią grup przestępczych. Trudno mówić tu o większym talencie aktorskim Seagala, bo nie robi ono wrażenia, zupełnie zresztą jak oleiste ruchy “mistrza wschodnich sztuk walk”. Jedyną nagrodą jakiej doczekał się po kilkudziesięciu latach kariery była Złota Malina za najgorszą reżyserię roku 1995 (Na Zabójczej Ziemi). Cóż, filmy Seagala kierowane są do wąskiego, raczej męskiego grona odbiorców. Natomiast muzyka z nich pochodząca, to już inna para kaloszy…

Sprawą zupełnie naturalną było na przestrzeni lat 80tych i początku 90tych rozwiązywanie problemów ilustracyjnych w filmach sensacyjnych nawiązując do stylistyki ówczesnej muzyki rozrywkowej. Na tapetę brano dosłownie wszystko: rock, wszelkie odmiany jazzu… nawet disco. W takich klimatach tworzył Jan Hammer swoją kultową ścieżkę do Policjantów z Miami, robił to także Harold Faltermeyer w Glinairzach z Beerly Hills. Jakkolwiek mało twórcze podejście do gatunku, owocowało w większości przypadków całkiem “chwytliwymi” kompozycjami lub tematami, często przechodzącymi do kanonu gatunku, stając się późniejszym źródłem inspiracji dla artystów komercyjnych. Może muzyka Davida Franka do kanonu nie przeszła, mimo tego nie należy odmawiać jej przebojowości.

Skolekcjonowany na płycie GNP Crescendo zestaw utworów z trzech filmów Seagala: Nico, Wygrać ze Śmiercią oraz Szukając Sprawiedliwości daje nam 45minutowy wyciąg z rozrywki, skuteczny w przypadku chorób nadmiernego zmęczenia ambitnymi partyturami filmowymi i idealny jako środek zapobiegawczy na nudę dla lubujących się w lekkich melodiach słuchaczy. W kompozycji przeważają konwencje popowo-rockowe. Utwory ścielące ten krążek przepełnione są rytmicznymi formami, bazowanymi na perkusji, różnego rodzaju keyboardach i towarzyszących im samplach oraz szalejących w tle gitarach basowych i elektrycznych, na których Frank buduje między innymi tematykę. Wszystko zdaje się płynąc tu wraz z rytmem czyniąc ze ścieżki twór co prawda tandetny, ale zupełnie przebojowy. Nie mniej przebojowe są formy popowo-jazzowe do jakich często ucieka się tu muzyk opisując poczynania bohatera filmów. Nutkę emocji (jeżeli o takich w ogóle możemy mówić) wprowadza szczątkowa orkiestra symfoniczna przemawiająca dźwiękami garstki smyczków lub dęciaków. Kompozytor za pomocą kilku flecików i instrumentów strunowych wprowadza prowizorkę etniki ilustrując za ich pomocą fascynacje Seagala wschodnimi sztukami walk. Płytę wieńczy 21 minutowy wywiad z aktorem. Oprócz kilku bezużytecznych faktów z jego życia, które równie dobrze moglibyśmy wyczytać w pierwszej lepszej biografii, usłyszymy w dwóch zdaniach jak Steven traktował współpracę z Davidem Frankiem.

Album Music From the Films of Steven Seagal, to przede wszystkim rozrywka. Rozrywka kierowana nie tylko dla osób, które dobrze bawiły się oglądając obrazy z udziałem Stevena Seagala. Muzyka zawarta na krążku jest na tyle autonomiczna, że śmiało znajdzie również swoich adoratorów wśród ludzi nie do końca pochłoniętych przez muzykę filmową. Ot, ciekawa alternatywa na nudne popołudnie… nic więcej.

Najnowsze recenzje

Komentarze