Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.

Red Planet (Czerwona Planeta)

(2001)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 15-04-2007 r.

Motyw wojaży kosmicznych ciągnie się w kinie jak glut z nosa. Spotkania z obcymi, wyprawy “świato-poznawcze”, lub w końcu poszukiwania nowego domu… O ile znajdował się dobry pomysł, znajdowała się również widownia. Zdawać by się mogło, że grafika komputerowa uwolni wyobraźnię filmowców rewolucjonizując przy tym gatunek science-fiction. Tymczasem nie trudno dojść do wniosku, że niektóre z najnowszych tego typu produkcji jakie serwuje nam Hollywood, to tylko popis wydajności nowoczesnego sprzętu i możliwości technicznych jakimi chłepi się zachodni rynek filmowy. Bo gdyby Stanley Kubrick dożył Czerwonej Planety, zapewne w ramach pokuty za modę na s-f jaką obudził w latach 60tych Odyseją Kosmiczną 2001 zabrałby się za kręcenie peruwiańskich telenowel.

Czerwona Planeta to debiutancki i jak na razie jedyny film Antony’ego Hoffmana opowiadający o niezbyt kolorowej przyszłości Ziemi, która skazana na zagładę skłania ludzkość do poszukiwania nowego domu na… Marsie. Zorganizowana zostaje zatem wyprawa przygotowawczo-badawcza, w której bierze udział 6 osób. Seria kłopotów z jakimi spotykają są nasi emisariusze, na początku w kosmosie, a później na czerwonym globie, sprawia, że finalny status misji będzie bardzo daleki od słowa “udana”. Równie nieudany stał się zresztą sam film, a to głównie za sprawą banału scenariuszowego, kiczu oraz beznadziei wynikającej z gry aktorskiej. Cóż, zawsze pozostanie w takich wypadkach misternie dopracowana strona techniczna z efektami specjalnymi na czele, ale to już granie na najniższych instynktach widowni.

Pisanie muzyki do takiego średnioambitnego widowiska, to żadne wyzwanie, szczególnie jeżeli ma się przypiętą łatkę rasowego rzemieślnika w muzyce filmowej, a zarazem tytuł specjalisty od komercyjnych niewypałów. Kariera Graeme Revella dobitnie pokazuje, że mimo kilkunastoletniej pracy w branży, dziesiątek pozycji w filmografii i kilku przebłysków talentu, można stać praktycznie w miejscu. Masowa produkcja zabija ambicję, a bez niej ciężko o naprawdę wyjątkowe dzieło muzyczne. Między innymi dlatego tak mało partytur Revella przemawia innym językiem niż ilustracyjnym. Zrzuciwszy zasłonę czystej funkcjonalności, pomimo kiepskich orkiestracji oraz nie do końca sprawnego poruszania się pomiędzy zaawansowaną elektroniką, dostajemy od czasu do czasu odpowiedź na pytanie: “Co by się stało, gdyby Revell mniej skupił się na fabrycznej produkcji, a bardziej na modernizacji warsztatu?” Poniekąd odpowiedzi na to pytanie udzielić może Czerwona Planeta, którą jako jedno z nielicznych dzieł Nowozelandczyka, mógłbym uznać za udane zarówno pod względem zadań nań ciążących jak i walorów estetycznych. Sama partytura nie poraża niczym specjalnym, nie rewolucjonizuje gatunku, nie łamie żadnych barier… chyba tylko te które sam Revell sobie natworzył własnymi pracami. Właściwie jest to raczej muzyka bardziej przebojowa niż ambitna, ale w swej przebojowości również ładna.

Score to jedynie połowa sukcesu muzycznej strony Czerwonej Planety. Owszem, Revell robi na nas silne wrażenie niektórymi utworami, jednakże nie całą, wyjętą żywcem z filmu partyturą. Varese, epatujące ostatnio męczącymi score’ami Revella powinno się uczyć fachu od Pangea Records, które w fantastyczny sposób połączyło zalety płynące z oryginalnej muzyki filmowej i soundtracku mającego trafić w potrzeby szerokiego grona społeczeństwa. Kto wie czy taka polityka w przypadku osobliwej twórczości Graeme nie byłaby lepsza od zanudzania słuchaczy godzinnymi tapetami?

Największą zaletą płynącą z albumu Pangea jest w miarę jednostajny, rozrywkowy ton utworów nań zawartych. Atmosferę dyktują tu oczywiście powracające co jakiś czas urywki z original score Revella. Takowych znajdziemy tu aż 6. Naszą uwagę skupią głównie te, gdzie będziemy mieli okazje usłyszeć znakomitą wokalistkę, Emmę Shapplin. Obdarzona niesamowicie czystym, operowym głosem francuska, głęboko pobudzi wyobraźnię słuchacza delektującego się kawałkami pokroju The Inferno, a w szczególności przebojowym The Fifth Heaven. Nielichą rolę w tym wszystkim odgrywa podkład muzyczny Graeme. Towarzyszący śpiewom popowo-chóralny kogiel mogiel dźwiękowy klimatycznie błądzi gdzieś w okolicach wskrzeszanego ostatnio przez wielu wykonawców muzyki popularnej gotyku. Muszę przyznać, że po raz pierwszy u Revella metodologia epatowania chórem i sposób wkomponowywania go w tło muzyczne zrobiły na mnie jakieś większe wrażenie. Warte uwagi pod tym względem są dwa utwory: The Fifth Heaven z wokalem Shapplin oraz instrumentalno-chóralny, Mars Red Planet. Kawałkiem Crash Landing kompozytor powraca do standardowej dla siebie, elektronicznej, opartej na założeniach Media Ventures, agresywnej akcji.

Jak już wspominałem, score to zaledwie połowa sukcesu płyty. Reszty dopełniają przebojowe piosenki, które choć prezentują szeroki wachlarz stylistyczny kontrapunktując miejscami między sobą, mają wspólną wymowę zmuszając słuchacza do refleksji. Otwierający krążek fenomenalny utwór Petera Gabriela, The Tower that Ate People rzuca nas w wir bardzo nowoczesnych, elektronicznych brzmień. W końcówce albumu usłyszymy remix tego tracku, dłuższy o około 2,5 minuty. Równie interesująco prezentuje się ballada Stinga, A Thousand Years, która roztopi nas w muzycznej nostalgii zupełnie zresztą jak Dante’s Eternal Flame Melissy Kaplan. Jeżeli miałbym jakieś wątpliwości i żale, to tylko odnośnie ostatniego utworu When The World Is Running Down wykonywanego przez Different Gear vs The Police. Ta retro-popowa piosenka rozbija gdzieś podtrzymywany przez całą długość płyty klimat nostalgii i akcji swoim nadmiernym, dyskotekowym “entuzjazmem”.

Czerwona Planeta to schludny i ładnie skrojony soundtrack. Stanowi świetne rozwiązanie dla miłośników prawdziwej muzyki filmowej jak i ludzi poszukujących po prostu dobrze dobranej muzyki na jednym albumie. Płyta wydana przez Pangea daje gwarancję mile spędzonej godziny wolnego czasu, nic ponadto. Szkoda tylko, że tak ciężko dostać album ten obecnie w naszym kraju. Cóż, jak zwykle ostatecznie pozostanie opcja zakupu przez sklepy lub aukcje internetowe.

Najnowsze recenzje

Komentarze