Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Jo Yeong-wook

Chinjeolhan Geumjasshi (Pani Zemsta)

(2005)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 15-04-2007 r.

W kinie koreańskim powodzi się ostatnio lepiej niż w polskim. Miejscowy rynek zagracony bezsensownymi komediami romantycznymi brnie coraz bardziej w odmęt artystycznego niszu, co Korei Południowej najwyraźniej nie grozi przyglądając się coraz to ciekawszym filmom importowanym z tamtego kraju. Po świetnym Oldboyu, który zrobił praktycznie furorę w Europie na ekrany naszych kin trafiła Pani Zemsta tegoż samego reżysera (Chan-wook Parka) – sequel nawiązujący do poprzedniej opowieści Pan Zemsta z 2002 roku. Film opowiada o dziewiętnastoletniej dziewczynie, która szantażowana przez nauczyciela-zwyrodnialca przyznaje się do morderstwa małego chłopczyka. Po 13 latach pobytu w więzieniu jedyne myśli jakie trzymają ją przy życiu to chęć odnalezienia własnej córki i zemsty na swoim oprawcy. Zgrabnie prowadzona opowieść, świetny sposób realizacji, a nade wszystko pomysłowość twórcy sprawia, że film ogląda się z wielkim zainteresowaniem, nie mniejszym niż Oldboy.

Koreańska muzyka filmowa również może poszczycić się nazwiskiem godnie promującym lokalne wytwory na świecie, zupełnie jak reżyser Park. Yeong-wook Jo, bo o nim mowa, to młody, ambitny muzyk, który z partytury na partyturę udowadnia swój talent i kunszt mistrzowskiego kreowania muzycznych historii przesianych swoistą dramaturgią. Oba nazwiska są zresztą bardzo bliskie sobie. Kariera obu panów zbiegła się bowiem w pewnym momencie i od 2000 roku stanowią artystyczny duet, a jednym z owoców ich współpracy był jakże udany Oldboy. Ci co mieli okazję usłyszeć tą muzykę doskonale pamiętają jak wielu form wyrazu chwytał się w niej Yeong-wook. Biorąc na warsztat europejską klasykę, współczesny minimalizm, konfrontując to z lokalnym sposobem opisywania historii w anime i dodając do tego szczyptę współczesnej elektroniki i jazzu wykreował bardzo przejmującą kompozycję od której jaskrawym blaskiem biło ambicją oraz nieprzeciętną zgodnością z obrazem filmowym. Mimo, że Pani Zemsta nie przedstawia się już tak barwnie jak poprzednia praca, nie wytraca ona ani trochę z ambicji. O ile Oldboy był melanżem pomiędzy przeróżnymi stylami, Pani Zemsta koncentruje się tylko na jednym, wiernie obstając przy nim od początku aż do końca partytury. Yeong-wook wraz z kolegami, którzy pomogli mu napisać to dzieło (Choi Seung-hyeon i Na Seok-joo) opowiadając historię sięga do korzeni europejskich, a mianowicie renesanoswo-barokowych brzmień bazowanych na minimalistycznych dworskich przygrywkach, czyniąc z nich trzon podpierający muzykę. Jeżeli miałbym zestawić Panią Zemstę z innym znanym mi dziełem, którym delektowałem się w tym roku, zestawiłbym ją z Kupcem Weneckim Jocelyn Pook, która równie ambitnie podeszła do swojej partytury.

Skłonności Yeong-wooka do czerpania z klasyki są o wiele większe niż wspomnianej Jocelyn Pook. Podczas gdy pani kompozytor w większości oddawała się stylizacji swojej partytury na modłę renesansowych dźwięków, Koreański muzyk poszedł nieco dalej opierając większość swojej pracy na utworach poważnych. Spory zatem udział w kreowaniu muzycznego nastroju Pani Zemsty ma Vivaldi oraz mniej eksploatowany, ale równie istotny Paganini. Wszystko oczywiście interpretowane jest przez kompozytora, który rzeźbi znane nam utwory na swój sposób. Przykładem niech będzie ciekawa wariacja na kantatę Vivaldiego „Cessate, Omai Cessate” w utworze otwierającym partyturę Sympathy For Lady Vengeance lub ciekawie zaaranżowany utwór Panginiego w A Witch. Podstawowym elementem wyrazu do jakiego sięga Koreańczyk są smyczki, najczęściej w postaci skrzypiec i altówek. Tworzą one liryczny ciąg muzyczny, bardzo pobudzający emocje i wyobraźnię słuchacza, szczególnie ilekroć dochodzi do partii solowych. Solówki stanową tu główną oś wokół której obraca się Pani Zemsta, czy to smyczkowe, czy to klawesynowe swoją obecnością wskazują na bardzo staromodny, a jednocześnie minimalistyczny charakter partytury. Minimalizm do jakiego ucieka się Yeong-wook doskonale sprawdza się w obrazie, nie bombardując nas sztuczną, pełnoorkiestrową dramaturgią, dając przez to dużo przestrzeni dla widza do własnych refleksji. Jedyną “kłodą” jaka rzucana jest mu pod nogi, to montaż filmowy, szatkujący brutalnie partyturę. Ogólne wrażenia jakie pozostawi po sobie muzyka po zapoznaniu się z obrazem, będą jednak bardzo pozytywne.

Niemałą rolę w kreowaniu tych wrażeń zarówno w obrazie jak i na płycie ma elektryzująca i łatwo wpadająca w ucho paleta tematyczna. Na pierwszy plan wysuwa się lejtmotyw Guemji, po raz pierwszy słyszany w utworze Guemja’s Prayer. Ta liryczna, smyczkowa melodia, w klawesynowym akompaniamencie powracać będzie jeszcze kilkakrotnie w nieco zmienionych aranżacjach. Zdecydowanie najpiękniejszym tematem jaki wprowadza kompozytor do Pani Zemsty jest temat opiewający dramaty życiowe głównej bohaterki. Piękny i poruszający wychodzi naprzeciw słuchaczowi w zgrabnie skonstruowanej suicie, Sad Karma. Wartym uwagi jest jeszcze motyw córki Guemji. Słyszana w Lullaby smutna melodia z wokalem dziewczynki dosyć trafnie wyraża stan emocjonalny, osieroconej niegdyś, zagubionej obecnie w sieci własnych uczuć dziewczynki. W kolejnych utworach melodia ta stanie się synonimem relacji pomiędzy matką, a córką.

Pani Zemsta, to udana i warta uwagi praca, może nie tak wybitna jak Oldboy ale z pewnością dowodzi wysokiej formy Yeong-wooka. Za każdym razem, gdy w moje ręce wpada kolejny album z muzyką tego Koreańczyka, dochodzę do wniosku, że pokłady talentu w nim drzemiące są bardzo głębokie. Ambicji odmówić mu nie można, nie idzie bowiem na łatwiznę, wychodząc znacznie poza kryteria suchej ilustracyjności, prezentując również wielbicielowi muzyki filmowej autonomiczną i niezwykle inspirującą mieszankę dźwiękową. Trzymam kciuki za dalszy rozwój kariery Yeong-wooka i liczę na równie dobre, a nawet lepsze prace w przyszłości. Cóż, tylko polecić jak najszybsze zapoznanie się z dorobkiem tego artysty.

Najnowsze recenzje

Komentarze