Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
5,0
Oceń tytuł:
Przemek Korpus | 15-04-2007 r.

„Bohater: Dawniej mieliśmy zwyczaj kanonizowania naszych bohaterów, obecnie ich trywializujemy. Oskar Wilde”

Od dawien dawna superbohaterowie kreskówek, byli symbolem amerykańskiej wolności i poszanowania prawa, a wielu ludziom dawali nadzieje na lepszy i doskonalszy świat. W momencie, gdy kino na dobre ujarzmiło efekty specjalne, filmowy ekran zaczęły zapełniać postacie przedziwnych komiksowych herosów. Produkcje tego typu odnosiły ogromny sukces komercyjny, jednak prawdziwa ich jakość była w większości przypadków znikoma. Do historii przeszła zaledwie garstka filmów. Wydaje się, iż to co nie pozwala zapomnieć o wielu tych ekranowych kiczach to przede wszystkim wartości muzyczne jakie owe obrazy ze sobą niosły.

Mimo wielu całkiem uzasadnionych obaw ekranizacji komiksu o zielonym stworze Hulku znaleźli się tacy, którzy zainwestowali w ową produkcję jedyne 130mln $ i ponownie ożywili dziwoląga na dużym ekranie. Ponownie, bo Hulk doczekał się już serialu w latach 70. Serialu który z powodzeniem znalazł rzesze widzów. Do remaku został zatrudniony reżyser obsypanego nagrodami „Przyczajonego Tygrysa, Ukrytego Smoka” – Ang Lee. Początkowo twórca zatrudnił do skomponowania muzyki Mychael Danna’e, lecz jego dzieło było za bardzo etniczne i według pogłosek nie pasowało do typowej hollywoodzkiej produkcji. Pogłosek, bowiem rzeczywistego powodu szeroka opinia publiczna prawdopodobnie nigdy nie pozna …

Problemy z kompozytorem sprawiły, że producenci zdecydowali się zatrudnić niemal na ostatnią chwilę speca od robienia muzyki do filmów o podłożu komiksowym: Dannego Elfmana (Batman, Darkman, Spiderman). Elfman na wykonanie całej roboty miał niespełna dwa tygodnie (!) co z pewnością ograniczało jego możliwości w tworzeniu score’u.

Album zawiera 19 utworów (18 instrumentalnych, i jedną piosenkę zespołu Velvet Revolver (w składzie, której znajdują się byli członkowie zespołu Guns n’ Roses) mającą za zadanie promować film. Elfman podszedł do partytury w sposób typowy dla gatunku komiksowego. Klasyczne instrumentarium połączył z komputerowymi aranżacjami, opierając wszystko na silnym głównym temacie przewijającym się przez całość kompozycji. Aby odejść nieco od wyświechtanej konwencji Elfman ubogacił swoją muzykę motywami etnicznymi głównie w Captured,A Man Again i całkiem zgrabnymi, piskliwymi wokalizami w wykonaniu Natachy Atlas: Betty Dream,The Truth Revealed. Nadają one ścieżce świeżość i stanowią element nietypowy dla konwencjonalnego brzmienia „muzyki komiksowej”. Intrygować może też elektronika (masywny bas) i klasyczna sekcja smyczkowa, która niejednokrotnie sprawia, że ciarki przechodzą po plecach: Prologue,Dad’s Visit. Na płycie nie zabrakło także utworów dramatycznych. Ich najlepszym przykładem jest (Hulk Out) gdzie sekcja smyczkowa wzbogacona o nerwowe dęciaki i potężne kotły sprawiają, że trudno jest usiedzieć w miejscu. Jako kontrast do tego dynamicznego utworu wymienić można The Truth Revealed, pełną nostalgii kompozycje opartą o leniwą sekcję dętą i etniczne instrumentarium.

W Hulk Out mamy dość dynamiczną i potężna orkiestracje wspomaganą wątkami elektronicznymi z doskonale brzmiącą sekcja smyczkowa oraz dętą plus na dodatek sekcja perkusyjna z rewelacyjnymi bębnami (przypominającymi Planet of The Apes). Pomimo swych niewątpliwych zalet, partytura Elfman posiada też kilka minusów. Przede wszystkim kompozytor mógł pokusić się o stworzenie dwóch ważnych motywów specjalnie dla postaci niezdarnego naukowca i dla tytułowego Hulka. Niestety Elfman jakby zupełnie zapomniał o tych bohaterach w miejsce przynależnej im muzyki wepchnął utwory akcji lub typowo ilustracyjne kompozycje. Nie wpływa to na słuchalność płyty i znacząco obniża oryginalność partytury.

Podsumowując zarówno film jak i muzyka stworzona została z dużym rozmachem. Albumowi z pewnością brakuje geniuszu, lecz mimo to jest to wciąż poprawna kompozycja napisana według sprawdzonych wzorców. Niestety tylko poprawna. Elfman stworzył rzemieślniczą papkę opartą na technicznych chwytach i ciekawych orkiestracjach, w której zupełnie brak psychologicznej głębi.
Film Anga Lee szybko spełzł z afiszów. Rzucony na talerz konsumenta został błyskawicznie pochłonięty, bez żadnej głębszej refleksji. Podobne miejsce zajęła również i muzyka, zbyt konwencjonalna by przetrwać. Jeszcze kilkanaście lat temu bohater komiksów stawał się autorytetem, a jego muzyczny temat rozbrzmiewał w naszych głowach długo po zakończeniu projekcji. Motywu z Hulka nikt nie nuci. Wydaję się więc, że czas kanonizacji minął bezpowrotnie, rozpoczęła się era trywializacji.

Najnowsze recenzje

Komentarze