Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Vladimir Cosma

Astérix et la Surprise de César/Astérix chez les Bretons

(1995)
-,-
Oceń tytuł:
Łukasz Koperski | 15-04-2007 r.

(ASTERIX KONTRA CEZAR / ASTERIX W BRYTANII)

Kultowa już seria komiksów Rene Gościnnego i Alberta Uderzo o Gallu Asterixie doczekała się licznych adaptacji. W ostatnich latach sporą popularność zdobyły dwie wersje aktorskie, ale wcześniej nakręcono, na podstawie pojedynczych albumów, siedem filmów rysunkowych. Do dwóch z nich muzykę stworzył rumuński kompozytor Vladimir Cosma i ze ścieżek dźwiękowych do wszystkich animowanych Asterixów była to moim zdaniem kompozycja najlepsza. Recenzowana płyta została wydana w 1995 r., a więc 10 lat po ukazaniu się wcześniejszego z filmów, w serii „Cosma Cinéma Collection” i zawiera muzykę z filmów: Asterix kontra Cezar i Asterix w Brytanii.

Zanim o płycie, to może kilka słów o kompozytorze. Vladimir Cosma to raczej mało znane nazwisko wśród fanów muzyki filmowej (wyłączając może Francuzów). Urodzony w 1940 roku w Bukareszcie, w rodzinie, która od pokoleń zajmowała się muzyką, był praktycznie skazany na pozostanie w tej profesji. Jako wyróżniający się student Konserwatorium w Bukareszcie, w 1963 r. przybył do Francji, gdzie kontynuował naukę. Już w cztery lata później skomponował swoją pierwszą partyturę filmową i od tej pory tworzył muzykę do wielu kinowych i telewizyjnych produkcji francuskich. Najbardziej znane w naszym kraju okazały się ilustracje do produkcji animowanych. Obok wspomnianego tu Asterixa wielu słuchaczy może pamiętać serial Shagma i Zaginione Światy z bardzo melodyjnym tematem przewodnim i śpiewaną na jego nutę piosenką.

Przejdźmy jednak do płyty, której ta recenzja dotyczy. Pierwsze 14 utworów to muzyka z Asterix kontra Cezar. Całość otwiera piosenka śpiewana przez Plastica Bernarda pt. „Astérix est là”, zawierająca motyw przewodni właściwie obydwu filmów. Myślę, że każdy kto kiedyś w dzieciństwie oglądał przygody Asterixa, powinien tę melodię kojarzyć. Kolejny utwór zawiera bardzo ładny motyw miłosny, który będzie się przewijał przez całą ścieżkę z Astérix et la Surprise de César. W bardzo ciekawej aranżacji występuje zwłaszcza w utworze „L’Évasion de Tragicomix”, gdzie w drugiej części utworu grany jest bardziej dynamicznie i z tematu miłosnego staje się przygodowym, utrzymanym nieco w klimacie „Happy Flight” z ścieżki dźwiękowej do Niekończącej się opowieści. Szkoda tylko, że jest tak krótki. Poza wspomnianymi tematem i melodią z piosenki, która występuje w niektórych utworach w formie instrumentalnej, mamy trochę underscore’u, czasem ciekawego, niemal magicznego („La Potion Magique”) z użyciem typowej dla lat 80-tych elektroniki, ale czasem zwyczajnie nudnego, jak w „L’Esclave du Désert”, gdzie utwór jest po prostu zbyt jednostajny i monotonny, by jego słuchanie mogło nieść jakąś przyjemność.

13 kolejnych utworów pochodzi z Asterixa w Brytanii i już od razu zaznaczam, iż jest to partytura słabsza od poprzedniej. Asterix kontra Cezar miał obok tematu z piosenki, śliczny motyw miłosny – tutaj czegoś równie udanego nie uświadczymy. Rozpoczynająca muzykę do Astérix chez les Bretons piosenka (tym razem po angielsku) jest oparta właściwie na tej samej melodii co „Astérix est là”, z tym że w nieco innej aranżacji, bo utwór stylizowany jest na bardziej celtycki charakter. Takich celtyckich wstawek w postaci partii na dudy trochę tu będzie, ale głównie będą to strasznie nijakie, nudne i monotonne fragmenty jak chociażby „Berceuse Bretonne”. Poza piosenką i jej instrumentalną wersją („Astérix chez les Bretons”) warto zwrócić uwagę na utwór „Le Débarquement” będący swoistym marszem, czy raczej parodią marszu oraz bardzo ładny „J’irai revoir mon Armorique” – chyba najlepszy utwór drugiej części płyty.

Całość jest bardzo nierówna i obok bardzo ładnych, melodyjnych tematów, znajdziemy tu sporo nudnego tła, które niewiele ma do zaoferowania słuchaczowi. Jeśli ktoś w muzyce filmowej szuka wielkiej orkiestry, wybitnych złożonych kompozycji, to nie ma po co sięgać po album Vladimira Cosmy. Natomiast jeśli ktoś, podobnie jak ja, od czasu do czasu lubi sięgnąć po proste, melodyjne kompozycje, na dodatek ma sentyment do oglądanych w dzieciństwie rysunkowych przygód Galla Asterixa i jego przyjaciół, to jest to płyta jak najbardziej dla niego i mimo kilku wad na pewno godna uwagi.

Inne recenzje z serii:

  • Asterix i wikingowie
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze