Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Antonio Pinto

Behind The Sun (W cieniu słońca)

(2001)
-,-
Oceń tytuł:
Przemek Korpus | 15-04-2007 r.

Dziwne to były czasy, kiedy przyjaciel zabijał przyjaciela, kiedy człowiek zabijał bliźniego za posiadanie materii. Nie byliśmy w stanie pojąć tej ideologii tej potwornej myśli, która kierowała ludźmi. „Sami sobie zgotowaliśmy ten los” można by rzec… ale dlaczego? Dla godności? Dla honoru, dla przekonania czy też rasy…?? Sama wyobraźnia nie jest w stanie zrozumieć pewnych spraw – niektórych czynów…, które tak naprawdę dzieliła i dzieli do tej pory kultura i zwyczaje.

Behind the Sun to film oparty na powieści „Broken April” albańskiego pisarza Ismaila Kadare, w którym reżyser stara się pokazać w jakim celu przelewana jest bezsensowna krew. Gdzie życie nie stoi ponad wyższymi ideałami, ideałami wprawdzie szlacheckimi, lecz pozbawionymi poszanowania podstawowych wartości człowieczeństwa. Walter Salles tworzy niesamowitą, przejmującą naturalistyczną historię, która staje się w pewnym sensie uniwersalna. Jej wszechstronny wydźwięk wychodzi ponad film ponad opowiedzianą treść. Uwidacznia się to choćby w wszechobecnym nawiązaniu do antyku (motyw ikara). 90 minut poetyckiej historii, 90 minut opowiadania oczami małego chłopca, który swoją wyobraźnią przedstawia nam losy dwóch zwaśnionych ze sobą rodzin rywalizujących o posiadanie majątku w imię okrutnej wendetty. Wszystko to może nie jest zbytnio odkrywcze i zaskakujące, lecz w połączeniu ze znakomitymi zdjęciami, przepiękna kolorystyką i niezwykle subtelną gra aktorską tworzy magię niesłychanie poruszająca, stonowaną i przede wszystkim prostą.

Owe dzieło doczekało się również wspaniałej muzyki autorstwa Antonio Pinto – człowieka, który znany nam jest głównie z muzyki do Pana Życia i Śmierci oraz za sprawą skromnego uzupełnienia do Zakładnika (Colletral) . Kompozytor ów ma jednak w zasobie kilka innych ciekawych projektów, które współtworzył z reżyserem Sallesem. Niszowy muzyk nie jest jeszcze niestety zbytnio rozpoznawalny w świecie muzyki filmowej, aczkolwiek jego kariera błyskawicznie się rozwija, zważywszy na angaże w hollywoodzkich produkcjach. Pinto to raczej kompozytor używający skromnego środka wyrazu, jednak porażająco skutecznego. Jego muzykę cechuje przede wszystkim delikatny, wręcz ascetyczny styl. Kompozycje artysty mają na celu pobudzić nasze uczucia, urozmaicić zdjęcia i wpłynąć na nasze myśli. Mają nas wprowadzać w stan głębokiej refleksji. Muzyka Pinto nawiązuje do twórczości minimalistów. To brzydko mówiąc dodatek-załącznik, bez którego jednak film nie przemówi do nas we właściwy sposób.

Dokładnie tak ukazane jest to w tej produkcji. Muzyka skupia się na scenach, gdzie widzimy cierpienie, przygnębienie, ból, ale też nadzieję. Wszystko to skomponowane jest z gracją i należytą estetyką. Muzyk skleja cała historię, de facto bez niej nie miałaby ona należytego sensu. Melancholijny styl kompozycji może niektórych znudzić, lecz wyzbywając się emocji podczas odsłuchu nie będziemy w stanie zrozumieć fenomenu zarówno filmu jak i jego oprawy. Nostalgia, jaka została użyta przez kompozytora jest potrzebna, wręcz niezbędna. Nie wszystko da się wyczytać z twarzy aktorów i wówczas pomaga nam wymowna elegijna muzyka Pinto. Choć kompozycja jest smutna, to niesie ze sobą nadzieję, niesie ze sobą pewną alternatywę oraz pocieszenie. Skupiając się trochę na technicznej stronie albumu, można zauważyć, że jego siłą są przede wszystkim sekcje smyczkowe: skrzypce, wiolonczele, a także gitary stylizowane na południowo – amerykańskie brzmienia. Lekkim minusem tej muzyki jest jej miejscowa monotematyczność(dublowanie muzyki podczas projekcji bądź też często powtarzający się główny temat), wydaje mi się iż można było pokusić się o ciut więcej zróżnicowania. Wprawdzie wada ta nie jest poważna, niemniej jednak należy o niej wspomnieć.

Rzadko zdarza się aby muzyka i film prezentowały wysoki poziom artystyczny. W tym wypadku śmiało mogę rzec, iż mamy do czynienia z pewną sztuką w wykonaniu kompozytora. Artyzm czy jej piękno oraz jej swoboda oddziałują na słuchacza w sposób niezwykły. Muzyka oraz film to efekt przesiąknięty istną boleścią wyschniętej brazylijskiej ziemi… To dzieło, z odrobiną wyrażonej w strugach deszczu nadziei, która pozostanie w naszej pamięci na bardzo długi czas. Gorąco polecam.

Poniżej obok listy utworów znajduje się inna okładka z orginalnym tytułem.

Najnowsze recenzje

Komentarze