Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Nino Rota

Taming of the Shrew, The (Poskromienie złośnicy)

(1967/1999)
-,-
Oceń tytuł:
Marek Łach | 15-04-2007 r.

Choć Nino Rota, za sprawą słynnego Romea i Julii, podobnie jak obecnie Patrick Doyle, utożsamiany był przez wielu z szekspirowskimi adaptacjami, w rzeczywistości sporadycznie zdarzało mu się uczestniczyć w przedsięwzięciach opartych na twórczości angielskiego mistrza dramatu. Z bogatego wyboru dokonań włoskiego kompozytora wyróżnia się przede wszystkim ilustracja muzyczna tragedii o kochankach z Werony, nie tylko za sprawą geniuszu muzyki, ale również dzięki olbrzymiemu sukcesowi artystycznemu obrazu Franco Zeffirellego. Popularność filmu i ścieżki dźwiękowej – drugiego wspólnego projektu szekspirowskiego obu twórców – zepchnęła w cień o rok wcześniejszego, znakomicie obsadzonego aktorsko (Elizabeth Taylor i Richard Burton) poprzednika, komedię Poskromienie Złośnicy. Pozycja w dorobku angielskiego dramaturga znana i lubiana przez publiczność, w wersji Zeffirellego przyćmiona jednak przez upływ czasu i mnogość konkurencyjnych ekranizacji nakręconych w ciągu kolejnych lat. Znajomość dwóch napisanych przez Rotę w odstępie kilkunastu miesięcy ścieżek dźwiękowych inspirowanych przez dzieła Szekspira umożliwia bardzo interesującą analizę porównawczą i pozwala zaobserwować subtelne podobieństwa między obiema kompozycjami: w pomysłach muzycznych, w melodyce, wreszcie – w ich konstrukcji. Nazwijmy to ewolucją.

Nie ma wątpliwości, iż kontynuatorka The Taming of the Shrew garściami czerpie ze swojej starszej siostry. Charakterystyczny styl Roty już od pierwszych taktów jest łatwo rozpoznawalny, a otwierająca płytę DRG Records wspaniała uwertura (znana szerszej publice z dorównującego jakością oryginałowi wykonania zamieszczonego na kompilacji The Essential Nino Rota Film Music Collection) natychmiast nasuwa analogię do Romea i Julii. Na czterominutowe wprowadzenie składa się trójka głównych tematów przewodnich, wykorzystywanych przez kompozytora w tradycyjnej dla niego konwencji 'motyw + kilkanaście wariacji’ na każdym niemal etapie partytury. Tradycja ta nie była być może tak zauważalna w przypadku porównywanego późniejszego dzieła, gdzie czołowy temat został szeroko rozbudowany do kilku segmentów, dotyczących konkretnych postaci, ale łączących się w całość muzyczną, jednakże częste powtórki pamiętnej sekwencji zagrożenia momentalnie sugerowały styl autora. The Taming of the Shrew jest pod tym względem dla Roty jak najbardziej konserwatywne, a każda z trzech partii uwertury powraca w kolejnych utworach po wielokroć. Analogia do Romea i Julii nasuwa się po zwróceniu uwagi na strukturę poszczególnych tematów. Dwa z nich to typowe, bardzo ładne i melodyjne, liryczne partie Włocha, oparte o emocjonalną grupę smyczków. Trzeci z kolei, utrzymany w formie fanfarowo-marszowej, to oczywisty protoplasta radosnego i dynamicznego tematu Julii/Kapuletich, nieco inny pod względem orkiestralnym (nacisk na perkusję, równowaga między sekcją dętą a smyczkową), ale tożsamy duchem.

W aspekcie melodycznym koneksje między obiema partyturami są już znacznie mniej widoczne. Sprowadzają się głównie do paru nieśmiałych, ale wyczuwalnych, kilkunutowych zapowiedzi. Krótki, poboczny temat w Bianca and Lucenthius Wedding jest najbardziej znamiennym tego przykładem. Pomysłowe użycie melodii przewodniej w scenie zaślubin z Romea i Julii okazuje się za to wywodzić właśnie z Poskromienia Złośnicy, gdzie na podobnej zasadzie Rota stylizuje anielską, sakralną Glorię. Wśród najczęściej występujących instrumentów pojawia się – a jakże – gitara, która nie tylko inicjuje niektóre motywy, ale otrzymuje również chwilę solową w ślicznej, kontemplacyjnej sarabandzie. Dodaje ona ścieżce dźwiękowej przekonującego, średniowieczno-barokowego klimatu, kojarzącego się nieodłącznie z włoską romantyką, będącą domeną Nino Roty. Fanfarowy temat z uwertury powraca kilka razy w przyjemnych aranżacjach (najczęściej sceny z udziałem Petruchia – Richarda Burtona), spośród których największą sympatią darzę osobiście utrzymany w łowieckiej konwencji Hooneymoon. Kompozytor z cenioną przez jego fanów gracją bawi się przygotowaną warstwą melodyczną, sprawiając iż zjawisko underscore na płycie właściwie nie występuje, zastąpione przez kolejną wersję jednego ze znanych już motywów. Miłośnicy zgrabnej i dominującej tematyki być może zacierają już ręce…

Duże rozczarowanie czeka jednak wszystkich nabywców wydania DRG Records. Jest to co prawda score kompletny, łącznie z jedną alternatywną wersją Hooneymoon, niestety z perspektywy słuchalności przygotowany niesatysfakcjonująco. Producenci zdecydowali się umieścić na płycie zbyt dużo (a ilości są rzeczywiście spore, nawet jak na partyturę filmową) muzyki źródłowej, w tym licznych piosenek i przyśpiewek studenckich. Różnica w wykonaniu nie byłaby problemem, gdyby nie… linia wokalna. Owszem, początkowo z lekka pijackie, spontaniczne okrzyki bohaterów mogą bawić, zwłaszcza gdy Petruchio nuci kilka tematów napisanych przez Rotę, jednakże niemal godzinna prezentacja ścieżki dźwiękowej zbyt często z powodu owych atrakcji traci spójność, a każda kolejna przerwa brzmieniowa wybija słuchacza z rytmu i doprowadza do znużenia. Ileż można słuchać tych samych tematów bez odpowiedniego nastawienia? Dodatkowym problemem jest paradoksalnie wychwalona przeze mnie uwertura, zbyt wcześnie odsłaniająca główne walory kompozycji. Ich liczne powtórzenia tracą tym samym na sile oddziaływania i mocy wyrazu. A wówczas zaczyna się nuda. Jak zatem ocenić płytę? Plus za pełne wydanie, minus za nieodpowiedzialny (i najzwyczajniej kiepski, niektóre przejścia muzyczne rażą banałem) montaż, który bardzo negatywnie wpływa na odbiór całości. Naciągana trójka.

Poskromienie Złośnicy to z pewnością niebywała gratka dla wszystkich miłośników Roty. Mimo licznych podobieństw z późniejszym, ale lepszym Romeo i Julią, kompozycja ta wyróżnia się radosną, właściwą komedii wymową, jakże odmienną od skażonej tragicznym fatum ilustracji dla historii dwojga kochanków z Werony… Dla włoskiego kompozytora The Taming of the Shrew było najpewniej rozgrzewką przed bardziej ambitnym i poważniejszym projektem, jaki wspólnie z Zeffirellim zrealizował rok później. I chociaż Poskromienie Złośnicy pozostanie w jego wiecznym cieniu, zasługuje na nieco więcej uwagi, nie będąc może dziełem wybitnym, ale wystarczająco dobrym, by zachwycić niejednego fana muzyki filmowej. Szkoda jedynie, iż na jego wydanie nie zdecydowało się ani Varese Sarabande, ani tym bardziej Silva Screen, odpowiedzialne za wspaniały re-recording Romea i Julii. Seria klasyków Roty w tak pewnych rękach pozwoliłaby mi spać spokojnie, w przeświadczeniu, że nad dorobkiem włoskiego kompozytora czuwają najlepsi fachowcy w branży. Na dzień dzisiejszy jednak musimy zadowolić się nieco amatorską, lecz mimo to, ze względu na jakość samej muzyki polecaną, prezentacją DRG Records.

Najnowsze recenzje

Komentarze