Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
James Horner

Glory (Chwała)

(1990)
5,0
Oceń tytuł:
Tomek Rokita | 29-04-2007 r.

Stworzenie muzyki do ”Chwały”, filmu o oddziale czarnoskórych żołnierzy walczących w czasie wojny secesyjnej, było pierwszym z kilku wspólnych przedsięwzięć Jamesa Hornera i reżysera Edwarda Zwicka, współpracy dość owocnej zresztą(min. ”Legends of the Fall”). Z uwagi na charakter tej dość niecodziennej opowieści, jej usytuowanie w czasie oraz niejako patriotyczny i bohaterski wydźwięk, kompozytorowi udało się nasycić muzykę poważnym i niemal mszalnym charakterem, o którym spróbujemy odpowiedzieć poniżej pokrótce. Smutek, tragizm, bohaterstwo, nadzieja, chwała… Te wszystkie wątki mieszają się i łączą w ”Chwale”, partyturze zgoła intymnej i osobistej a jednocześnie próbującej być epicką, podkreślając żołnierski i patriotyczny charakter tego filmu. James Horner zestawił w ”Glory” ze sobą dwa dość różniące się stylem oraz mające zazwyczaj całkowicie inne do odegrania role środki muzycznego wyrazu: subtelny, chłopięcy chór oraz silny, żołnierski podkład z werblem na czele. Czy to „działa”? Myślę, że zdaje to bardzo dobrze egzamin w kontekście filmu, natomiast jako kompozycja autonomiczna – pod warunkiem, iż słuchacz zna obraz i wie jaką rolę odgrywała w nim muzyka.

Czas przyjrzeć się wspomnianym wyżej środkom. Werbel od zawsze jest pewnego rodzaju fetyszem Hornera i sekwencji z tym rodzajem perkusji znajdziemy w ”Chwale” dość dużo. Nie jest to jednak stricte muzyka akcji a raczej ma to na celu nadanie muzyce bardziej szlachetnego charakteru, walki o sprawę, jakkolwiek to nazwać… Patriotyczne walory score’u prezentują podobnie jak w ”Patriocie” Williamsa samotne trąbki bądź charakterystyczne dla okresu, w którym rozgrywa się film, piszczałki. Używane są także dzwony. Oczywiście sam werbel z chórem nie stanowiłby o dużej atrakcyjności muzyki ze strony słuchacza, ba mógłby zirytować swoim nie inspirowanym charakterem jak w ”The Four Feathers”, toteż Horner nie zapomina o pięknym tematycznym podłożu.

Główny temat ”Chwały” to melodia nacechowana tragizmem i emocjonalnością, dodatkowo wspierana przez nucący, wyjęty z marzeń sennych chór. Czasem tematy przejmują solowe instrumenty (Lonely Christmas z wczesną wersją słynnego tematu Williama Wallace’a z ”Braveheart”), jednak w przeważającej większości linia melodyczna oparta jest na „szerokiej” sekcji smyczkowej charakteryzującą się powolnymi harmoniami. Bardzo poruszające fragmenty do zaoferowania ma nam Burning the Town of Darien, z pewnością nie pierwszy to raz wzorowany w karierze Hornera na dziele klasycznym – Fantazji na temat Thomasa Tallisa Ralpha Vaughana Williamsa. Mimo osobistego charakteru muzyki, nie zabraknie także adrenaliny związanej z genialnym przejściem z budującej, potężnej perkusji oraz po raz pierwszy wychodzących na pierwszy plan instrumentów dętych w Preparations w rewelacyjnie stylizowany na Carmina Burana Orffa Charging Fort Wagner (z potężnym, śpiewającym pasjonująco po łacinie chórem). Warto odczekać 3/4 albumu dla tych około czterech minut. Godnym uwagi jest również początek Closing Credits z wykonującym trochę zabawną frazę chórem („pam-pipi-pam-piriri”), w podobnym stylu jak muzyka z końcowych napisów ”Apollo 13” (tam tą rolę odgrywały syntezatory), co zyskuje muzyce w finale nieco dynamizmu.

”Glory” było dosyć ważnym punktem w karierze James’a Hornera, z uwagi na to jak duża ilość późniejszych, dużo sławniejszych ścieżek dźwiękowych twórcy nawiązywała stylistycznie do tej pozycji. Muzyka stworzona przez Hornera posiada dużą siłę oddziaływania, w dużej mierze poprzez użycie do intonacji głównych tematów zapadającego w pamięci, anielskiego w brzmieniu, chłopięcego chóru The Boys Choir of Harlem. Znakomitym podsumowaniem ścieżki są dwa ostatnie utwory, gdzie muzyka staje się prawie liturgiczną i mocno elegialną zostawiając słuchacza spokojnym i wyciszonym. Ciekawie brzmi również elektronika, choć w śladowych ilościach na albumie, przypominając „miękkie” brzmienie synthów choćby w ”Apollo 13”. Paradoksalnie małym minusem jest dość monotematyczny charakter większej ilości utworów z powolnymi, wyciszonymi smyczkami, które czasami mogą nużyć w oczekiwaniu na zmianę stylu muzycznego. Podsumowując, piękne tematy i wspaniały chór decydują o jakości tego znakomitego, choć krótkiego soundtracku.

Najnowsze recenzje

Komentarze