Sydney Pollack zrobił wiele znanych filmów, Oscarowe Pożegnanie z Afryką z Meryl
Streep i Robertem Redfordem, Jeremiah Johnson, słynny dramat sensacyjny Trzy dni
kondora, thriller Firma z Tomem Cruise i Gene Hackmanem. Tłumaczka jest
jego pierwszym filmem od 1999 roku, kiedy nakręcił wcale nie taki zły melodramat Random
Hearts z Harrisonem Fordem i Kristin Scott Thomas. W tym, po raz pierwszy kręconym we
wnętrzach siedziby ONZ, thrillerze zagrali Nicole Kidman i Sean Penn. Opowiada on historię
tłumaczki ONZ, która wpada na trop spisku. Zaangażowany ochroniarz nie jest jednak pewien,
czy kobieta mówi do końca prawdę…
Tym razem do skomponowania muzyki zaangażowano Jamesa Newtona Howarda, znanego już z thrillerów
kompozytora, a nie, jak można by sądzić, Dave’a Grusina, który zrobił chociażby fortepianową
(i wcale efektywną) muzykę do Firmy. Muzyka jest dość tradycyjną partyturą do
thrillera, dużo underscore, odrobinę materiału tematycznego i trochę muzyki akcji. James
Newton Howard potrafi stworzyć bardzo ciekawe partytury do takich filmów. Tym razem postawił
na orkiestrę i elektronikę, oraz afrykańską etnikę.
Płytę zaczyna Matobo. Można by się zastanawiać, czy to dobry utwór na rozpoczęcie,
bowiem nie dość, że najdłuższy, to jeszcze jeden z najnudniejszych na płycie. Zaczyna się od
czystego underscore na elektronikę, potem dochodzą smyczki. Od początku Howard stawia na
tajemniczą atmosferę, coś, co na pewno budować umie, czego przykładem mogą być chociażby
jego współprace z M. Nightem Shyamalanem. Potrafi także zbudować znakomity rytm, co pokazuje
w tym utworze. W piątej minucie większą rolę dostają smyczki. Potem pojawia się znakomity
temat na trąbkę, temat przejmują smyczki. Utwór ten zapowiada ogólne brzmienie całości,
która wydaje się połączeniem Ściganego z Epidemią.
Przez większą część partytury kompozytor buduje atmosferę. Jednym z ważniejszych
instrumentów jest rożek angielski. Atmosfera jest tu, oczywiście, zupełnie inna niż w rok
wcześniejszej Osadzie, dużo ważniejszą rolę odgrywa elektronika (ale bez przesady).
Muzyka ma bardzo „miejski” charakter (film dzieje się w Nowym Jorku). Howard stworzył także
znakomity rytm, mimo że większość muzyki ma charakter czystego underscore. Czasami napięcie
narasta przez użycie szybkiego tempa, jak chociażby w Simon’s Journals. Elektronika w
tym utworze jest bardzo ostra.
Szczytem afrykańskich elementów w partyturze jest wykorzystujące wokal Drowning Man,
oparte na tradycyjnej pieśni Atolago. Melodia jest bardzo ładna. Za wokale nie jest
odpowiedzialny najbardziej znany afrykański wokalista Lebo M. Drugi, także dość ładny, temat
pojawia się w The Phonecall w aranżacji na fortepian, gitarę i róg. Utwór ten
rozpoczyna drugą połowę płyty, dużo ciekawszą zresztą od pierwszej.
Guy Forgot His Lunch (bardzo ciekawe, prawda? Może to żart kompozytora?) jest
najbardziej intensywnym utworem pierwszej połowy wydania Varese Sarabande. Kompozytor użył
bardzo dobrych sampli perkusyjnych, wykorzystał też syntezator znany z Ostrego dyżuru
(przypomnijmy, że za ten kultowy już temat dostał nagrodę Emmy. Napięcie narasta, potem
perkusja staje się ostra i pojawia się motyw bardzo podobny do muzyki akcji w
Ściganym i znakomity motyw na smyczki.
Z utworu na utwór wzrasta intensywność. Bardzo ładne z początku Sylvia Showers
szybko zmienia się (korzystając przy tym z motywu podobnego do Cienkiej czerwonej
linii Zimmera) w znakomity rytmiczny fragment na smyczki, podobny trochę do
Bourne’owskich partytur Johna Powella. Jednym z ładniejszych utworów jest Did He Leave a
Note?, też ze świetnymi partiami na rożek i prostą gitarą.
Najlepszym utworem na płycie jest jednak Zuwanie Arrival at UN. Zaczyna się od
świetnego elektronicznego rytmu i niepokojących akordów na dęte blaszane. Smyczki znowu
zaczynają być podobne do Johna Powella. Całość jest świetnie zorkiestrowana, zwłaszcza
partie na dęte blaszane. Smyczki dysonują, elektroniczny rytm pozostaje, tak samo
syntezatory (dużo ciekawsze niż ostatnio u Zimmera czy Hornera chociażby), pojawia się
fortepian, muzyka znowu zaczyna przypominać Ściganego. Całość jest bardzo intensywna,
nawet jeśli muzyka na chwilę cichnie, tak samo cały czas rytm jest doskonały. Pojawia się
progresja akordowa z Matobo i perkusja trochę podobna do wczesnych prac Hansa Zimmera
(pamiętajmy, że James Newton Howard jest wymieniony w podziękowaniach do Twierdzy,
poza tym, być może należy to potraktować jako pewne przygotowania przed nowym
Batmanem. Podobny w intensywności jest Asssasin.
Płytę tradycyjnie kończą End Credits, oparte na Atolago i romantycznym temacie.
Partytura Jamesa Newtona Howarda nie jest niczym wybitnym, ale zawiera wystarczająco dużo
ciekawego materiału (nawet jeśli są to subtelności), żeby zagwarantować przynajmniej
porządny poziom (i tu nie zgodzę się z Jamesem Southallem). Znakomita rytmika, dobra
elektronika i orkiestracje. Underscore jest trochę za dużo, może emocjonalna muzyka nie jest
zbyt wysokich lotów, chociaż cieszy niezbyt wysoka intensywność. Ogólnie warto spróbować.