Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Georges Delerue

Notes de l’Ecran, Les (Vol.1)

(2006)
-,-
Oceń tytuł:
Marek Łach | 10-08-2007 r.

Twórczość Georgesa Delerue na potrzeby kina amerykańskiego obecnie opracowana jest już całkiem nieźle i mimo częstych limitowanych edycji, które rozchodzą się jak ciepłe bułeczki, istnieje przynajmniej realna szansa zdobycia poszczególnych partytur. W przypadku jego dokonań dla kina francuskiego, czyli głównie przed 1980 rokiem, sytuacja prezentuje się już gorzej – poza licznymi standardami, jak Thibaud czy ilustracjami do filmów Francois Truffaut, dostępność płytowych wydań pozostaje w niektórych przypadkach znikoma. Na szczęście, wartość muzyki Delerue, ilość jego wiernych fanów i wreszcie świadomość muzyczna i marketingowa Francuzów, pozwalają ten stan rzeczy stopniowo odmieniać, czego przykładem jest niniejszy album, zestawiający cztery telewizyjne prace kompozytora z lat 1969-1979. Jego otwarcie nie zapowiada wielkich fajerwerków, bowiem kwadrans materiału z Jacquou le Crouant poza ładnym, lirycznym tematem, antycypującym już pewne progresje, które kompozytor będzie na przestrzeni kolejnych lat wykorzystywać, nie prezentuje się zbyt okazale i trudno oprzeć się wrażeniu, że znalezienie ciekawszej ilustracji w przepastnych archiwach francuskiej kinematografii nie stanowiłoby problemu. Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia, a partytura ta odpowiednio przynajmniej definiuje nastrój całości kompilacji.

Les Chevaux du Soleil, ścieżka dźwiękowa do telewizyjnej adaptacji powieści Jules Roy’a, rozgrywającej się w czasach francuskiej bytności w Afryce północnej (sam autor urodził się i dorastał w Algierii), posiada już mnóstwo znaków firmowych Delerue, jest więc z jednej strony nieco wtórna, ale z drugiej jednocześnie posiada to niepowtarzalne, skąpane w emocjach piękno, z którego kompozytor był w swojej ojczyźnie i poza nią tak dobrze znany. Zamieszczony na albumie zestaw materiału nie jest może specjalną rewelacją, niemniej posiada cudowny, charakterystyczny dla Francuza temat przewodni, z tradycyjną, wzruszającą melodią poprowadzoną przez smyczki; trudno się takiej perle oprzeć, warto jednak zwrócić uwagę na jeszcze kilka ciekawych fragmentów pobocznych, zwłaszcza bardzo tragiczny w wyrazie Promenade en Foret, czy egzotyczny, hipnotyzujący Alger Le Blanche, w stylistyce przypominającej nieco niektóre dokonania Ennio Morricone. Wplecione dodatkowo dwa militarystyczne, choć łagodne w wyrazie marsze nie prezentują już wprawdzie większej wartości, niemniej i bez tego Les Chevaux du Soleil od swojego poprzednika prezentuje się lepiej i dojrzalej, zwłaszcza dla miłośnika twórczości Delerue.

Środki muzycznego wyrazu zmieniają się znacząco przy okazji kolejnej (choć chronologicznie o dwa lata wcześniejszej) adaptacji literackiej, komedii Le Chandelier pióra dramaturga, poety i powieściopisarza, Alfreda de Musset, znanego między innymi z romansu z George Sand, późniejszą ukochaną Fryderyka Chopina. Delerue decyduje się tym razem na silną stylizację, na co z jednej strony wskazuje konstrukcja partytury, a więc wykorzystanie miejscami rytmu walca, z drugiej zaś wybór instrumentarium – solowych, zawodzących skrzypiec i kameralnej orkiestry jako akompaniamentu. O ile imitacja XVIII. i XIX-wiecznej muzyki nie niesie ze sobą większej świeżości, to każde właściwie pojawienie się któregoś z rozwinięć tematycznych (wraz z doskonałym, smutnym i nostalgicznym tematem głównym), występujących w wykonaniach solowych, robi spore wrażenie, nie dość silne może, by oparcie na tym jednym elemencie dłuższej kompozycji było dobrym pomysłem, ale wobec niespełna kwadransu opublikowanego materiału sprawdza się zupełnie sprawnie. Ta część albumu jest zatem przede wszystkim ciekawostką, sam temat jednak i jego instrumentalna forma niewątpliwie przypaść do gustu mogą wszystkim, którzy szukają w muzyce filmowej subtelnych, eleganckich emocji.

Na koniec pojawia się wreszcie główny punkt programu, czyli znakomity Le Jeune Homme Vert, pokazujący kolejne firmowe chwyty Delerue, których obecność i ciągłe przetwarzanie przez kompozytora właściwie do samej jego śmierci (w latach 90-tych wszystkie najatrakcyjniejsze elementy swojego stylu potrafił wykorzystywać naraz, tworząc raz po raz tematyczne znakomitości) świadczą o pełnej dojrzałości artystycznej na tym etapie kariery, etapie właściwie najbogatszym w sukcesy, zarówno na arenie krajowej (trzy Cezary na przełomie lat 70-tych i 80-tych!), jak i międzynarodowej (Oscar za A Little Romance). Le Jeune Homme Vert to typowa dla Francuza melodyka i emocjonalizm, pogoda i urok, tym razem bez domieszki tragizmu czy dużej dramaturgii, choć fragmenty niepozornego Ballade Melancolique to przykład prawdziwego mistrzostwa i w tej materii. Kilka prostych, ale chwytliwych tematów i nieskrępowany optymizm całości to doskonała propozycja dla każdego, kto ceni sobie ilustracje do komedii romantycznych pióra Delerue, z Rich in Love na czele.

W serii interesujących kompilacji Cinefonia Records wydało jeszcze dwie płyty, tym razem w całości poświęcone dokonaniom Vladimira Cosmy. Opisywany tu album, będący pierwszym z cyklu (i bedący właściwie wznowieniem podobnej edycji Musiques de Filmes z połowy lat 90-tych), jest mimo nierównej jakości – także jakości samego dźwięku – bardzo przyzwoitą propozycją i godną odnotowania próbą udostępnienia szerszej publiczności wartościowej niewątpliwie muzyki pisanej dla telewizji przez francuskiego mistrza. Płyta ta ukazuje w pełni ukształtowany już styl muzyczny, nie w tak spektakularnej wprawdzie formie, jak w późniejszych, najgłośniejszych dziełach Delerue, ale w formie, która stanowi niejako ogólną definicję jego niepowtarzalnego brzmienia. Francuzi swoją serię już mają, czas pokaże, czy my, Polacy, odpowiemy im czymś podobnym. Materiału na pewno jest pod dostatkiem.

Najnowsze recenzje

Komentarze