Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Jerry Goldsmith

Air Force One

(1997)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Rokita | 15-04-2007 r.

Jerry Goldsmith, podobnie jak John Williams, jest chętnie angażowany do projektów, gdzie silnie zaznaczony jest ich patriotyczny i amerykański charakter (nie można zapomnieć o najbardziej „patriotycznym” kompozytorze – Davidzie Arnoldzie, który jest…Brytyjczykiem). Choć luźny film sensacyjny rozgrywający się na pokładzie porwanego przez terrorystów samolotu prezydenta USA nie aspirował do miana niczego innego poza znakomitą rozrywą, zupełnie poważnie podszedł do niego legendarny kompozytor Jerry Goldsmith. Zaowocowało to jedną z najlepszych ścieżek dźwiękowych lat 90-ych w dziedzinie kina akcji. I co najważniejsze: w orkiestrowym brzmieniu.

Również i „Air Force One” miał ciekawą historię związaną z odrzuceniem pierwotnie napisanej muzyki. Niemiecki reżyser Wolfgang Petersen ku zdziwieniu wszystkich, do tego prostolinijnego widowiska sensacyjnego, zaangażował Randy Newmana, słynącego raczej z niezbyt poważnych kompozycji, w większości z animacji Disneya oraz komedii. Zapewne reżyser (a może bardziej producenci?) po ukończeniu sesji nagraniowych niezadowoleni byli z jakichś lżejszych bądź mniej poważnych akcentów partytury Newmana i w ostatniej chwili zwrócili się do weterana kina akcji i przygody Jerry Goldsmitha z prośbą o napisanie nowej ilustracji muzycznej. Kompozycja Newmana wyszła jako limitowane wydanie prywatne i ponoć jest bardzo dobra. Sam Hans Zimmer w pewnym wywiadzie stwierdził, że chciałby napisać kiedyś taką muzykę akcji jak Newman…

Przejdźmy jednak do kompozycji Goldsmitha. Wydanie Varese jak zwykle nie jest zbyt hojne, jednak znajdujące się na nim 35 minut muzyki zapewnia solidną rozrywkę i skok adrenaliny. Chociaż Goldsmith pisywał w swojej karierze do wielu filmów akcji, partytura z „AFO” jest jedną z tych najlepszych. Muzyka prawie od początku do końca prowadzona jest w znakomitym tempie, pełnym dynamicznej orkiestracji i zmian tonacji. „Air Force One” można porównać jako skrzyżowanie agresywnego tonu „Rambo II” i nobliwości „First Knight”. Zaangażowana wielka moc sekcji dętej (patriotyczny charakter trąb), potężna perkusja, szybkie jak zwykle u Goldsmitha partie smyczkowe i prawie nieustanny werblowy podkład składają się pokrótce na muzykę akcji. Na potrzby filmu zostały stworzone w zasadzie dwa główne tematy. Pierwszy, heroiczny temat walczącego o życie swojej rodziny prezydenta w brawurowej roli Harrisona Forda i drugi – typowy, majestatyczny i patriotyczny, goldsmithowski temat, dość podobny do jednego z tematów wspomnianego „First Knight”. Nie można mu odmówić również odrobiny idealizmu i romantyzmu, zważywszy na charakter filmu; po raz pierwszy zaintonowany jest w otwierającym The Parachutes. Inne wybrzmienie z kolei posiadają mroczne i przeciągliwe tony na rogi, nadające muzyce poważnego, mrocznego brzmienia i one też służą pod któryś już w karierze kompozytora temat dla jakiegoś „złego” Rosjanina. W tym przypadku dla generała Radka, granego przez znanego niemieckiego aktora, Jürgena Prochnowa. Na myśl przywodzi „radzieckie” tematy z „Rambo II” czy „Sumy wszystkich strachów”.

Centralnym utworem albumu jest bez wątpienia porywający, epickich rozmiarów The Hijacking, opisujący brawurowe przejęcie samolotu przez terrorystów dowodzonych przez Gary Oldmana. Muzyka akcji Goldsmitha jest wprost wściekła. Z początku prowadzona jest przez dramatyczne, 3-nutowe progresje akordowe sekcji smyczkowej, jednak niepodzielnie utwór „należy” do 6-nutowego, gwałtownego motywu, utrzymywanego w bezustannych zmianach tonacji i rytmu. Muzyka jest równie spektakularna i ekspresyjna jak chociażby słynne End of a Dream z „Total Recall”. Ilustracja – kolokwialnie mówiąc – „rządzi” w tych scenach w filmie. Zawsze moim ulubionym fragmentem jest niezwykle szybki montaż następujących po sobie scen z porywanego samolotu, lotu helikoptera nad Waszyngtonem, wyjścia z niego a następnie wbiegnięcia do Białego Domu agentów wraz z panią wiceprezydent. Zaiste Jerry Goldsmith z reżyserem i montażystą wzbili się na wyżyny. Warte uwagi jest również znakomite użycie opadającego motywu na fortepian, który z werblem znakomicie buduje napięcie w Empty Rooms, gdy Harrison Ford prowadzi zabawę w „kotka i myszkę” z porywaczami. Po takiej dawce emocji i muzyki akcji momentem „niezwykłego” liryzmu wydaje się być romantyczny No Security. Trzy ostatnie utwory na albumie zachowują podobny do całej płyty styl, mając bardzo zwycięski i patriotyczny charakter.

Jerry Goldsmith stworzył partyturę bardzo adekwatną do wydarzeń na ekranie. Nie należy się tu spodziewać ekstrawaganckich fajerwerków, genialnych momentów szczerego piękna. Goldsmith postawił na adrenalinę i tempo, i jak zwykle się nie pomylił. Bez wątpienia arcydziełem w swoim gatunku jest The Hijacking. Małym minusem, aby rozpatrywać całą kompozycję jako jakieś arcydzieło w swoim gatunku (zważywszy jakie ścieżki w swojej karierze komponował twórca), jest dość jednolita stylistyka dużej większości muzyki, gdzie pomiędzy heroicznym/patriotycznym tematem jest intonowany „werblowo-perkusyjny underscore”, choć jest on bez wątpienia na poziomie. Szkoda również, że na albumie nie znalazła się muzyka z scen zwolnienia generała Radka z więzienia (masywny chór). Istnieje także wersja Expanded i zapewne większa ilość muzyki mogłaby uczciwie ją samą ocenić. Dodatkową muzykę napisał Joel McNeely, choć i również ona nie znalazła się na albumie Varese. Pierwszorzędna muzyka akcji „made in Jerry Goldsmith”.

Najnowsze recenzje

Komentarze